sobota, 16 sierpnia 2014

2. Cztery twarze

Kiedy zobaczyłam ich razem, te wszystkie wspomnienia odżyły. Przypomniało mi się jak trzy lata cierpiałam przez tych kretynów. Nikt nigdy mnie tak nie skrzywdził. Myślałam, że już ich nigdy więcej nie zobaczę. Pamiętam ten dzień doskonale, jakby to było niedawno. Zwiali po tym jak przesłali do mnie jakiegoś chłopaka, który poczęstował mnie ciastkami z orzechami. Wyglądał tak sympatycznie. Głupia dałam się podejść. Może dlatego, że mało kto do mnie podchodził i byłam szczęśliwa, że ktoś w końcu spróbował. A pytałam czy są w nich orzechy. Zaprzeczył. Kiedy miałam już zaawansowane problemy z oddychaniem, sanitariusze zabrali mnie do karetki. Widziałam z daleka ich spojrzenia. Chowali się za drzewami. I wtedy widziałam ich po raz ostatni. W ambulansie podali mi lek, a w drodze do szpitala dochodziłam do zdrowia. Zostałam na krótkiej obserwacji, a później rodzice zabrali mnie do domu.

A teraz mam idealną szansę się na nich zemścić. Muszę jeszcze tylko dokładnie obmyślić mój plan. Postaram się o to żeby dobrze zapamiętali ten dzień i gorzko go pożałowali. Będą żałowali, że zadzierali ze mną. Siedziałam z Emmą w domu. Przyglądała mi się uważnie. Nie była zachwycona z tego pomysłu. Ale ona po prostu nie umie mnie zrozumieć. Nie przeszła przez to samo. Mam teraz ochotę na zimną zemstę.
- Nina, mogę wiedzieć co ty planujesz dokładnie?
- Zniszczę życie każdemu z nich. Zacznę właśnie od Jamesa.- wyjęłam komórkę i wystukałam jego numer.- Bądź cicho. Umówię się z nim.- na te słowa wybałuszyła oczy.

Ja: Halo?- złapałam połączenie.
James: James Maslow, słucham.- powiedział lekko rozbawiony. Pewnie nadal siedział ze swoimi kumplami od siedmiu boleści.
Ja: Z tej strony Ni…Alice.- poprawiłam się szybko. Zapomniałam, że przedstawiłam mu się innym imieniem i to był dobry pomysł.- Spotkałeś mnie dzisiaj na parkingu.
James: Aaa, oczywiście. Rozpatrzyłaś może moją propozycję?- spytał.
Ja: Dlatego dzwonię, głuptasie.
James: No to się cieszę. No to może jutro, co? Osiemnasta?
Ja: Odpowiada mi jak najbardziej. A gdzie?
James: Znasz klub 2NIGHT?
Ja: Tak, wiem gdzie to jest.
James: Będę tam czekał na ciebie.- poinformował.
Ja: Ok. No to do jutra.- pożegnałam się.
James: Pa, piękna.- po jego pożegnaniu, rozłączyłam się.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?- upewniła się moja koleżanka.
- Tak i już wiem jaki jest plan. Słuchaj, spotkam się z nim. Pogadamy, pogadamy, a potem wyciągnę od niego info o jego przyjaciołach. Muszę się dowiedzieć gdzie każdy pracuje, co robi…
- Po co?
- Żebym mogła przez przypadek trafić na nich w mieście. Z każdym z nich będę potajemnie się będę spotykała.
- A jak James się pochwali, że chodzi z tobą, a na przykład Kendall wtrąci, że też chodzi z Niną Simons, a potem Logan i Carlos…
- Dlatego muszę na siebie uważać. Od teraz nie nazywam się Nina Simons, kochana.- założyłam ręce.- Dla każdego będę miała inną tożsamość. Teraz jestem Alice Johnson. Potem będzie Jannette Mayers, Diana Douborn i Sarah Parker. Zemsta ma wiele twarzy…
- Może nawet za wiele.
- Czy będę mogła liczyć na twoją pomoc jeśli będzie taka potrzeba?
- Nina, ja… nie wiem czy chcę w tym uczestniczyć. Rozumiem, że jesteś zdeterminowana, ale nie wiem czy bym umiała ci pomóc.
- Proszę. Jesteś moją najlepszą koleżanką w tym mieście. Nie ma drugiej takiej osoby, która mogłaby mi pomóc. Nie poznałam jeszcze osoby, której mogłabym tak zaufać jak tobie. Darzę cię ufnością jak przyjaciółkę.
- No dobrze, pomogę ci.- westchnęła.
- Jej! Dziękuje ci.- uścisnęłam ją.- Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne.
- Wiem. Ale co ci da chodzenie z czterema facetami naraz?
- Zobaczysz potem.- wyszczerzyłam się.
- No dobra.- podniosła się ociężale.- Idę do siostry do kawiarni pomóc jej trochę. Jej pracownica złamała nogę… Wrócę niebawem!
Od dwóch godzin się stroję blokując wejście do łazienki. Emma już się denerwowała tym faktem. Jednak muszę wyglądać na bóstwo. Piorunujący wygląd to pierwszy klucz do sukcesu. Jestem tylko zdziwiona, że nasza randka ma być w klubie. Romantykiem to on raczej nie jest. Ale czego ja się mogłam po nim spodziewać. Makijaż i fryzura były na tip top. Włożyłam moją sukienkę i szpilki. Emma podała mi torebkę, życzyła powodzenia, po czym pognała pędem do łazienki. Ma pęcherz jak wiewiórka.
Wysiadłam z auta patrząc jak wielki napis 2NIGHT świeci nad budynkiem. Nigdy tu nie byłam, a miejsce kojarzyłam z przejazdu. W drodze do fryzjera mijam te budę. W sumie nie jest aż taką budą. Podobno jest to luksusowe miejsce. Przed wejściem stał wysoki i umięśniony goryl. Gdy mnie zobaczył, zdjął przyciemniane okulary z głowy.
- Pani nazywa się Alice?- spytał.
- Tak, a jest jakiś problem?
- Nie. Ja tylko dostałem pani opis i informację, że tu przyjdzie. Do pana Jamesa?
- Tak, jestem z nim umówiona.- potwierdziłam.
- Zapraszam za mną.- wpuścił mnie za barierkę i osobiście zaprowadził do środka. Czułam się dziwnie idąc za nim. Gdy byłam już jedną stopą w środku, uderzyła we mnie salwa kolorowych świateł i głośna muzyka. Przeszliśmy bokiem po schodach gdzie było już ciszej. Zaprowadził mnie do strefy VIP. Wybałuszyłam oczy. Strefa VIP? No dobra, cofam. Postarał się. Mimo to nie czuję się jak gwiazda. Czarnoskóry goryl odszedł. James podniósł swój tyłek z siedzenia i podszedł do mnie. Miał na sobie białą koszulę z czarnym krawatem.


Zaprosił mnie do stołu.
- Podoba ci się?- spytał.
- Robi wrażenie.- rozejrzałam się po wystroju.- Nikogo tu nie ma… prócz barmana.- spojrzałam za siebie gdzie mężczyzna układał szklanki.- Chciałem, abyśmy mieli dziś to piętro tylko dla siebie. Barman też jest tylko do naszych usług. Wiesz… jeśli jest się właścicielem tej knajpy, to można wszystko.- uśmiechnął się łobuzersko.
- To dlatego mnie tu zaprosiłeś.- oprzytomniałam. Już było jasne czemu wybrał klub. Chciał mi się podlizać. Zaszpanować…
- Wybrałem to miejsce, ponieważ nie mogłem się stąd dzisiaj ruszyć. Wyszło inaczej niż myślałem.
- Nie ma problemu.- co za ściema. Skoro jest szefem, może wszystko.

James poprosił barmana do stolika i złożyliśmy zamówienie. W międzyczasie opowiedziałam mu coś o sobie. Okazało się, ze nie tylko mam inne nazwisko jak i również osobowość oraz zainteresowania, które musiałam dostosować do niego. Kolejny klucz do sukcesu to właśnie wspólne hobby co daje nam możliwość, aby  razem je robić i spędzać czas.
- Ja też uwielbiam tenisa!- zaśmiałam się dość głośno.
- To fantastycznie. Będziemy mogli razem wybrać się na kort. Odbędziemy takie małe mistrzostwa.
- Piszę się na to.
- Moi przyjaciele niezbyt lubią tenisa, ale widzę, że już mam z kim grać.- wspaniale. Tylko czekałam na odpowiedni moment aż zacznie gadać o swoich koleszkach.
- Nie lubią? Szkoda. Właśnie…kim są twoi przyjaciele?
- Od czasów liceum jesteśmy nierozłączni. Nazywają się Logan, Kendall i Carlos. Z Logana kiedyś był taki łobuz, a teraz pracuje w bibliotece.- a to, że sam był łobuzem to już się nie przyzna…- Jako pierwszy wydoroślał i spoważniał. Te książki wyprały mu mózg, jednak i tak to spoko facet. Kendalla natomiast nigdy nie widziałem jako nauczyciela, chociaż zawsze był dobry z angielskiego.- jejku… biedne dzieci. Współczuję tym, których uczy ten popapraniec.- A Carlos zbija kokosy na projektowaniu gier komputerowych. Totalny maniak, a Internet to jego jedyna dziewczyna.- nie dziwię się, że nikt go nie chciał.
- Czyli każdy z was jest singlem?- dopytałam by się upewnić.
- Tak jakoś wyszło.- machnął ręką.- Ale nie rozmawiajmy już o nich. Porozmawiajmy o nas.- uśmiechnął się pokazując szereg śnieżnobiałych zębów. Mogę go nienawidzić. Jednak nie zmienia to faktu, że jest jeszcze bardziej przystojny niż kiedyś.
- Więc co byś chciał jeszcze o mnie wiedzieć?
- Na przykład…- wyglądał jakby udawał, że się zastanawiał, ale dawno miał przygotowane to pytanie.- Co cię kręci w facetach?
- Lubię gdy facet jest silny, wysportowany. Jest pewny siebie, władczy przede wszystkim. Pokazuje każdemu, że to on jest tutaj szefem, samcem alfa.
- Czyli cały ja.- szepnął mierzwiąc włosy.
- Późno już się zrobiło.- zasugerowałam mu koniec randki.
- Faktycznie.- kiedy wstawaliśmy, spojrzał mi się w biust. Myślał, że ja tego nie zauważę?- Wiesz co?- podszedł do mnie. Złapał mnie za rękę, a palce drugiej ręki pogładził mnie po policzku. Musiałam nauczyć się tego, że nasz kontakt będzie znacznie bliższy. Nauczyć się wyzbyć tego obrzydzenia na co są pewne skuteczne sposoby. Przede wszystkim nie myśleć o tym. Znieść to wiedząc, że się opłaci.- Nie musimy tak się dziś żegnać.
- Wiem.- położyłam rękę tam gdzie dotykał mojej twarzy. Poczułam ciepło jego dłoni.- Jednak muszę już iść, ale to był bardzo miły wieczór. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- musiałam dać mu do zrozumienia, że nie jestem niedostępna, ale nie jestem łatwa.
- No dobrze.- opuścił rękę.- Chciałbym cię zabrać w przyszłym tygodniu na tenisa.
- Z miłą chęcią.- zeszliśmy na dół.
- Odwieźć cię do domu?- spytał gdy już wyszliśmy na zewnątrz.
- Piłeś.- przypomniałam mu.
- Mój pracownik by cię zabrał. Ty też piłaś.
- Ale tylko troszkę. Obiecuję, dojadę w jednym kawałku. Mieszkam niedaleko.- uspokoiłam go.
- W takim razie do zobaczenia, Alice.- odeszłam, a on mi pomachał. Odprowadził wzrokiem do auta. Gdy siedziałam już w środku, widziałam jak przegryza wargę. Miał na mnie wielką ochotę, ale przykro się mówi. Na swoje musi poczekać. I wkrótce nadejdzie, ale nie będzie to wyglądało tak jak on to sobie wymarzył…




_____________________________________________________________________________________________

B: Już drugi rozdział za nami. Mam nadzieję, że się podobał. Będzie coraz ciekawiej. Marla pomogła mi z nazwą klubu Jamesa, więc dziękować ci Marlo <3
Dziękuję za 4 komentarze pod ostatnim postem. Dla mnie to serio dużo znaczy. Myślałam, że dostanę max 2, a tu taka miła niespodzianka. Całuski dla każdego komentatora :***

M: Taaak. Jestem taka kreatywna huehue :D Zajęło mi to minutę. Polecam się na przyszłość każdemu ;)

4 komentarze:

  1. Pierwsza randka z Jamesem zaliczona. Domyślam się, że do odstrzału już czeka reszta chłopaków. Pomysł Niny jest ciekawy, ale ryzykowny. Kendall nauczycielem? O lol :) Czekam aż pozna całą resztę. Ciekawe co wymyśli. Super rozdział. Marlo, ty i ta twoja genialna kretywność hehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nigdy w nią nie wątpić. Pamiętasz kto służył pomocą kiedy miałaś biznesplan na podstawy przedsiębiorczości?Jaką pomysłowością się wykazam? Mogłaś dzięki temu zbijać kokonaty jak Carlos :)

      Usuń
  2. A wiec pierwsza randkaNiną/ Alice :) Plan się rozkreca. Ciekawe kto pójdzie ba kolejny ogień i gdzie się spotkają. Ja mam pewne teorie na temat przebiegu całego jej planu, ale pozostawię je dla siebie ;) super rozdział, nic tylko wyczekiwać kolejnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zemsta jest słodka co? ;3. Ach.. Rozdział świetny, nie spodziewałam się tak szybkiego obrotu spraw, pomiędzy Niną/Alice a Jamesem ;p. Czekam na ciąg dalszy ;d.

    OdpowiedzUsuń