Długo rozmyślałam po tym co powiedział mi Kendall. Czyli to on zainicjował ten pomysł. To wszystko dzięki niemu. Wciągnął w to całą resztę. Tak, Kendall jest winny. Niestety jego przyjaciele również. Co z tego, że to nie ich pomysł? Mogli mu odmówić. Mogli powiedzieć nie. Mogli zaprotestować, mieć normalniejsze mózgi. Ale tego nie zrobili. Emma gdzieś zniknęła. Możliwe, że jest u siostry. Jednak gdy zadzwoniłam do Amber, dowiedziałam się, że nie ma jej w kawiarni. Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz myśląc, że to Emma.
Ja: No w końcu. Ciągle próbuję się do ciebie dodzwonić.
Logan: Serio? Nie zauważyłem…
Ja: Logan? Przepraszam. Myślałam, że to moja lokatorka.
Logan: Nie ma sprawy, Jannette.- uśmiechnął się przez słuchawkę. Słyszałam ten cichy śmieszek.- Tak dzwonię spytać czy może nie wpadniesz do mnie dzisiaj.
Ja: Jestem wolna od zaraz.
Logan: No to wspaniale. Więc czekam na ciebie.- rozłączył się.
Ubrałam się w różową koszulę na ramiączka w kwiatowy motyw i czarne spodenki. Upięłam włosy w koka. Taki misz masz. Nałożyłam na nos moje atrapy. Zanim wyszłam z domu, postanowiłam zajść do salonu. Na śmierć bym o czymś zapomniała. Samochodem byłam tam w mniej niż dziesięć minut. Wysiadłam z auta taszcząc ze sobą ciężka torebkę. Myślałam, że zaraz mi pęknie. Zapukałam do jego drzwi.
- Otwarte!- krzyknął od środka, więc pozwoliłam sobie wejść. Stał przy blacie w kuchni.
- Cześć kochany.- pocałowałam go od tyłu w policzek- Co tam robisz?
- Na takie upalne dni lubię robić sałatkę owocową. Zjesz ze mną?- spytał.
- Bardzo chętnie bym coś przekąsiła.
- No to fantastycznie. Właśnie kończę. Ostatnio ciągle wcinam jakieś sałatki. Są pyszne i nie ma problemu by je przyrządzić. Może to mi pomoże zrzucić kilogramy.- wziął miskę do ręki i obrócił się z nią w moją stronę kładąc na stół.- Dopiero zauważyłem jak pięknie wyglądasz, choć tego nie trzeba zauważać. To się po prostu wie.
- Aww, dziękuję.- nałożył mi trochę, a potem sobie.- Nie uważasz, że szybciej byś zrzucił coś gdybyś się trochę ruszał?
- No tak. Zbytnio nie mam czasu na bieganie.
- Nie pracujesz przecież cały dzień.
- No tak. Biegałem na początku, ale potem mi się odechciało. Zależy mi na tym… no ale jestem trochę leniwy, nie ukrywam. Więc szukam innych sposobów.
- To już nie szukaj. Ja ci pomogę. Dopilnuję tego.
- Serio? Nie musisz mi pomagać.- machnął ręką.
- Ale chcę. To dla mnie czysta przyjemność. I przyniosłam ci coś.- sięgnęłam do torebki. Wyciągnęłam w końcu to ustrojstwo.
- To waga.- spojrzał. Nie no kurwa samolot.
- Tak. Pomoże ci kontrolować twoja wagę codziennie. Wystarczy, że wieczorem będziesz się ważyć.- Logan nie wie, że ta waga jest wadliwa. Znikają na niej kilogramy. Cóż za magia.
- Jeju, dziękuję.- postawił ją pod stołem.
- I mam dla ciebie jeszcze to.- podstawiłam mu pod nos małą puszkę.
- A co to jest?
- Specjalna herbata na odchudzanie. Mój wujek z niej korzystał. Dwie filiżanki dziennie, a w przeciągu tygodnia możesz zrzucić nawet trzy kilo.
- Nie trzeba było.- uśmiechnął się nieśmiało.
- Bierz, nie marudź.- już wyjaśniam co to za niezwykła herbata. Amber pomogła mi to zrobić wcześniej. Do zwykłej sypkiej herbaty dodała aromat, środek wspomagający apetyt i jeszcze coś na przyrost wagi. Czyż nie cudownie?- A ile ci zostało do zrzucenia?
- Tylko dwa kilo. A dzięki tobie w tydzień na pewno mi się uda. Jesteś kochana.
- Z grzeczności nie zaprzeczę.- uśmiechnęłam się szeroko.
- A jak idzie czytanie książek?
- Dwie już przeczytałam. Zaczynam trzecią.
- Już?- zaskoczył się.- Wypożyczyłaś spore cegiełki. Jednak to cudowne książki.
- Wiem, dlatego mnie tak wciągnęły. W każdym wolnym czasie czytam.- zjedliśmy do końca pyszną sałatkę. Potem pogadaliśmy sobie, a pół godziny później już miałam dość rozmowy z nim. A dokładnie gdy zaczął nawijać o książkach. Nudziło mnie to jak cholera. Uratował mnie sms. Carlos napisał do mnie.
A może spotkamy się dzisiaj? Czekam na odpowiedź.
- Coś się stało?- spytał.
- Niestety.- udałam zmartwienie.- Moja lokatorka potrzebuje mojej pomocy. Niedawno skręciła kostkę i sama wszystkiego nie zrobi.- Oh, no cóż… To leć do niej jeśli cię potrzebuje.
- Odezwę się jeszcze.- podniosłam tyłek. Już kierowałam się do drzwi, kiedy złapał mnie za rękę zatrzymując mnie.
- Nie zapomniałaś o czymś?- a no tak. Pocałowałam go na pożegnanie.
B: Jeny. Musiałam w końcu coś napisać, a weny brak :/ Nie podoba mi się to, ale moż może ;) Tak czy inaczej na za tydzień wyrobię się z kolejnym. I dziękuję za komcie :*
M: Jestem na telefonie, więc tego nie sprawdzę. Z góry przepraszamy gdyby teskt znowu się na biało zaznaczył. Ktoś (Betty) ZNOWU KOPOWIAŁ FRAGMENTY Z POCZTY I NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ!
PS Napisałam wcześniej, że rozdział pojawi się w pon, no ale tak wyszło ;)
Ja: No w końcu. Ciągle próbuję się do ciebie dodzwonić.
Logan: Serio? Nie zauważyłem…
Ja: Logan? Przepraszam. Myślałam, że to moja lokatorka.
Logan: Nie ma sprawy, Jannette.- uśmiechnął się przez słuchawkę. Słyszałam ten cichy śmieszek.- Tak dzwonię spytać czy może nie wpadniesz do mnie dzisiaj.
Ja: Jestem wolna od zaraz.
Logan: No to wspaniale. Więc czekam na ciebie.- rozłączył się.
Ubrałam się w różową koszulę na ramiączka w kwiatowy motyw i czarne spodenki. Upięłam włosy w koka. Taki misz masz. Nałożyłam na nos moje atrapy. Zanim wyszłam z domu, postanowiłam zajść do salonu. Na śmierć bym o czymś zapomniała. Samochodem byłam tam w mniej niż dziesięć minut. Wysiadłam z auta taszcząc ze sobą ciężka torebkę. Myślałam, że zaraz mi pęknie. Zapukałam do jego drzwi.
- Otwarte!- krzyknął od środka, więc pozwoliłam sobie wejść. Stał przy blacie w kuchni.
- Cześć kochany.- pocałowałam go od tyłu w policzek- Co tam robisz?
- Na takie upalne dni lubię robić sałatkę owocową. Zjesz ze mną?- spytał.
- Bardzo chętnie bym coś przekąsiła.
- No to fantastycznie. Właśnie kończę. Ostatnio ciągle wcinam jakieś sałatki. Są pyszne i nie ma problemu by je przyrządzić. Może to mi pomoże zrzucić kilogramy.- wziął miskę do ręki i obrócił się z nią w moją stronę kładąc na stół.- Dopiero zauważyłem jak pięknie wyglądasz, choć tego nie trzeba zauważać. To się po prostu wie.
- Aww, dziękuję.- nałożył mi trochę, a potem sobie.- Nie uważasz, że szybciej byś zrzucił coś gdybyś się trochę ruszał?
- No tak. Zbytnio nie mam czasu na bieganie.
- Nie pracujesz przecież cały dzień.
- No tak. Biegałem na początku, ale potem mi się odechciało. Zależy mi na tym… no ale jestem trochę leniwy, nie ukrywam. Więc szukam innych sposobów.
- To już nie szukaj. Ja ci pomogę. Dopilnuję tego.
- Serio? Nie musisz mi pomagać.- machnął ręką.
- Ale chcę. To dla mnie czysta przyjemność. I przyniosłam ci coś.- sięgnęłam do torebki. Wyciągnęłam w końcu to ustrojstwo.
- To waga.- spojrzał. Nie no kurwa samolot.
- Tak. Pomoże ci kontrolować twoja wagę codziennie. Wystarczy, że wieczorem będziesz się ważyć.- Logan nie wie, że ta waga jest wadliwa. Znikają na niej kilogramy. Cóż za magia.
- Jeju, dziękuję.- postawił ją pod stołem.
- I mam dla ciebie jeszcze to.- podstawiłam mu pod nos małą puszkę.
- A co to jest?
- Specjalna herbata na odchudzanie. Mój wujek z niej korzystał. Dwie filiżanki dziennie, a w przeciągu tygodnia możesz zrzucić nawet trzy kilo.
- Nie trzeba było.- uśmiechnął się nieśmiało.
- Bierz, nie marudź.- już wyjaśniam co to za niezwykła herbata. Amber pomogła mi to zrobić wcześniej. Do zwykłej sypkiej herbaty dodała aromat, środek wspomagający apetyt i jeszcze coś na przyrost wagi. Czyż nie cudownie?- A ile ci zostało do zrzucenia?
- Tylko dwa kilo. A dzięki tobie w tydzień na pewno mi się uda. Jesteś kochana.
- Z grzeczności nie zaprzeczę.- uśmiechnęłam się szeroko.
- A jak idzie czytanie książek?
- Dwie już przeczytałam. Zaczynam trzecią.
- Już?- zaskoczył się.- Wypożyczyłaś spore cegiełki. Jednak to cudowne książki.
- Wiem, dlatego mnie tak wciągnęły. W każdym wolnym czasie czytam.- zjedliśmy do końca pyszną sałatkę. Potem pogadaliśmy sobie, a pół godziny później już miałam dość rozmowy z nim. A dokładnie gdy zaczął nawijać o książkach. Nudziło mnie to jak cholera. Uratował mnie sms. Carlos napisał do mnie.
A może spotkamy się dzisiaj? Czekam na odpowiedź.
- Coś się stało?- spytał.
- Niestety.- udałam zmartwienie.- Moja lokatorka potrzebuje mojej pomocy. Niedawno skręciła kostkę i sama wszystkiego nie zrobi.- Oh, no cóż… To leć do niej jeśli cię potrzebuje.
- Odezwę się jeszcze.- podniosłam tyłek. Już kierowałam się do drzwi, kiedy złapał mnie za rękę zatrzymując mnie.
- Nie zapomniałaś o czymś?- a no tak. Pocałowałam go na pożegnanie.
Pomyślałam, że czas wykazać się jakąś większą inicjatywą. Zrobię Carlosowi niespodziankę. Zdjęłam te zerówki i włożyłam je do kieszonki już o wiele lżejszej torebki. Otworzyłam drzwi od sklepu oraz serwisu komputerowego w jednym. Nie widziałam tam Carlosa. Postanowiłam się zapytać. Innego gościa.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?- spytał.
- Chciałabym zapytać czy pan Pena będzie dziś w pracy.
- Nie pracuje tutaj nikt taki.- ściągnęłam brwi. To było mega dziwne.
- No dobrze...- powiedziałam nie wiedząc co się dzieje.
- Stało się coś? Pomóc pani w czymś?
- Nie, dziękuję.- odpowiedziałam próbując się uśmiechnąć.
Szybko stamtąd wyszłam. Jak to tam nie pracuje? Wyjęłam komórkę i wysłałam mu smsa.
Spotkajmy się jak najszybciej w naszej kawiarni. Szybko dostałam odpowiedź: Będę tam za dziesięć minut.
Dotarłam do kawiarni najszybciej jak się da. Amber zwolniła mi ósmy stolik. Znaczy zdjęła kartkę z rezerwacją.
- Kim jesteś tym razem?- spytała Amber.
- Jestem Sarah.- odpowiedziała.
- Czyli przyjdzie Carlos…- powiedziała bardziej do siebie niż do mnie. Wróciła do lady żeby przyjąć innych gości. Po chwili przyszedł.
- Hej, skarbeńku!- uśmiechnął się i usiadł przede mną.- Co taka smutna mina?
- Byłam dzisiaj u ciebie w pracy…- odpowiedziałam. Obserwowałam jak jego uśmiech znika.- Możesz mi wytłumaczyć co się dzieje?
- To prawda. Nie pracuję już tam.
- Ten gość mówił tak jakby w ogóle cię nie znał.
- A jak wyglądał?- oparł głowę na łokciu.
- Wysoki brunet, śmieszna bródka…
- A… no i wszystko jasne. On jest nowy. Nie zna mnie. Słuchaj. Dostałem interesującą propozycję dotyczącej mojego najnowszego projektu. Będę miał mnóstwo pracy. Nie wyrobię się. Musiałem z czegoś zrezygnować. To co robię teraz bardziej mi się opłaci. Chciałem ci o tym powiedzieć, dlatego prosiłem o spotkanie. Nie wiedziałem, że zajdziesz do mnie do serwisu. Nie odwiedzasz mnie w pracy.
- Ale podpisałeś umowę dotyczącą waszego sklepu.
- Mój pomocnik przejął to. Spokojnie. Twój szef już wie.- machnął ręką.- A czemu tak na mnie naskoczyłaś z tą pracą?
- Tak po prostu…- prawda jest taka, że przyszło mi do głowy, że może on mnie oszukuje. Prowadzi jakieś podwójne życie. Wiem, myślę tak, ponieważ sama tak robię. No cóż. Bywa.
- Haha!- zaśmiał się.- Co sobie pomyślałaś? Że jestem jakimś oszustem? To nie w moim stylu. Nie toleruję oszustów i kłamców. Ale ty przecież też taka nie jesteś. Nie wierzę żeby moja Sarah mnie oszukiwała. Ty jesteś taka prawdziwa.
- Taaak.- wymusiłam uśmiech na ustach. Poczułam się niezręcznie.
- Muszę ci coś powiedzieć.- nachylił się lekko nad stołem.- Wiem, że znamy się niecałe dwa tygodnie, ale chcę żebyś wiedziała, że stałaś się dla mnie bardzo ważną osobą. To jest takie niedorzeczne. W tak krótkim czasie tak bardzo kogoś pokochać…
- Carlos, naprawdę?
- Tak. Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć.
- Ja czuję do ciebie to samo.- wyciągnęłam rękę nad stołem żebym mogła złapać jego.
- Myślałem, że może mnie odrzucisz. Wiem, że jestem dziwny. Trochę inny…
- Wyjątkowy na swój piękny sposób. To błąd, że tak myślałeś, niemądry ty.
- No może i racja.-zachichotał.- To można uznać, że jesteśmy parą?
- Jak najbardziej.- uśmiechnęłam się. Parą taką samą jak z Jamesem, Kendallem czy Loganem…
- Chciałbym cię przedstawić moim przyjaciołom.
- Mówiłam już, że teraz zbytnio nie mam czasu. Mam dwie prace, a wolny czas poświęcam w większości tobie. Może na jakiś weekend dłuższy prędzej.
- A no to może zrobię sobie z tobą zdjęcie żeby im przynajmniej pokazać jak wyglądasz.
- A co? Twoi przyjaciele już się chwalili jak wyglądają ich dziewczyny?- kurcze… przecież nie mogę dać pozwolić zrobić sobie zdjęcie.
- No nie. To ja wpadłem teraz na taki pomysł. Wiem, że każdemu z nas trafiła się brunetka. I chyba dziewczyna Logana nosi okulary, a Kendalla ma proste włosy, a rozmiaru twoich włosów nawet nie potrafiłem określić, bo ciągle masz je związane.
- Nie lubię nosić rozpuszczonych.
- Haha! Przypomniało mi się, że jak im powiedziałem, że lubisz Gwiezdne Wojny to się spytali czy ty jesteś normalna.- wyszczerzył się.
- Można lubić Gwiezdne Wojny i być normalnym.- musiałam go jakoś zagadać żeby zapomniał o tym zdjęciu.
- Dokładnie. Sarah, przepraszam cię, ale teraz muszę się spieszyć. Dzisiaj wieczorem mam ważne spotkanie, ale może przyjdziesz do mnie jeszcze przed?
- Mogę.
- Spotkanie jest o 20, więc możesz wpaść o 19 przynajmniej żeby trochę pobyć jeszcze razem i nacieszyć się sobą.- podniósł się, a ja chwilę po nim.
- Więc do zobaczenia.- ucałowałam go w policzek, a on się uśmiechnął. Gdy wyszedł, podeszłam do lady gdzie królowała Amber.
- Przyjdzie tutaj Emma?- spytałam.
- Tak. Przyjdzie mi pomóc. A co?
- Zastąpi cię. Mam plan i potrzebuję twojej pomocy… i Maxa.
- Rozumiem.- kiwnęła głową.- Czyli jednak?
- Dokładnie.- gdy po chwili przyszła Emma, wyjaśniłam jej o co chodzi. Zgodziła się na pół godziny zaopiekować kawiarnią. Ja tymczasem poszłam z Amber wcielić swój plan w życie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
B: Jeny. Musiałam w końcu coś napisać, a weny brak :/ Nie podoba mi się to, ale moż może ;) Tak czy inaczej na za tydzień wyrobię się z kolejnym. I dziękuję za komcie :*
M: Jestem na telefonie, więc tego nie sprawdzę. Z góry przepraszamy gdyby teskt znowu się na biało zaznaczył. Ktoś (Betty) ZNOWU KOPOWIAŁ FRAGMENTY Z POCZTY I NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ!
PS Napisałam wcześniej, że rozdział pojawi się w pon, no ale tak wyszło ;)
Oj Becia (udzieliło mi się od Marli) nie przejmuj się. Dobrze wyszło. Kuźwa... gubię się w tych imionach. Ale mniejsza o to. Ważne, że Nina jest na prawdę wredna. Ciekawe czy Logan zorientuje się, że jest co raz grubszy, a waga pokazuje mu mniejszą ilość kg. "- kochanie, jesteś pewna, że ta herbata na pewno działa. Nie mieszcze się w ulubione spodnie. - Pewnie skurczyły się w praniu. - Tak jak większość moich ubrań? - Może pora zmienić proszek." Carlos zmienił pracę? Pewnie Nina coś tam namiesza i wyląduje na lodzie. I co to za plan? Kurde.... Pozostaje czekać by się dowiedzieć. Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńO jakie wredoty nie poinformowały mnie wczoraj o rozdziale. Foch :) Nina serio wkręciła się w szatański plan. A może to herbatka ze specjalnych tybetańskich ziółek ;) To dlatego kazała Emmie zostawić tę wagę. I co to za plan pod koniec? Kim jest Max? Tududuuuum. Czekam na nn superowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo sorry Cię bardzo. To się więcej nie powtórzy :P Zobaczysz kim jest Max i co się bd dziać... za tydzień :P
UsuńDobrze jest :). Czytam, czytam.. Czarny tekst, a później biały ;d. Ubarwiłaś opowiadanie ;d. No to z herbatką i wagą było wredne, ale chciałabym zobaczyć minę Logana, musi być bezcenna ;d.
OdpowiedzUsuń' Ale ty przecież też taka nie jesteś. Nie wierzę żeby moja Sarah mnie oszukiwała. Ty jesteś taka prawdziwa. ' to mnie rozwaliło :). Już myślałam że Pena ją rozgryzł ;). Rozdział genialny, czekam na następny rozdział, i zastanawia mnie co to za Plan wymyśliła Nina ;d.
pozdrawiam ;3.
Biedny Logan... Zamiast schudnąć, utyje... Jeju, ale ta Jannette/Nina (gubię się) narobiła.... Aż mi szkoda chłopaków, ale cóż... Kara to kara... :p
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, a tu się dowiaduję, że Carlos nie pracuje (zrymowałam) i po mojej głowie chodziło tylko "WTF?", cóż dobrze, że żaden jej jeszcze nie rozgryzł.... Kto to do cholery jest Max? Kolega z czyjejś pracy? Morderca? Dzieje się... Nie powiem, że nie. Czarne tło, białe litery, białe tło, czarne litery... ZEBRA!!!
Mam czekać do poniedziałku? Czemu...?
Rozgryzłam Nine z tą waga, bo wiedziałam o tym, że Logan się odchudza :)
Coś się też boję, że zamiast zemsty Niny, będzie kolejna zemsta chłopaków... Albo jej wybaczą, ona im wybaczy i się nudno, bez zemsty zrobi.... <------ Za dużo myślę.
Poniedziałku chodź, ale w sobotę daj mi poczytać rozdział(y) u Marli!
I'm amazed, I have to admit. Rarely do I come across a
OdpowiedzUsuńblog that's equally educative and interesting, and let me tell you,
you have hit the nail on the head. The issue is something which too few people are speaking intelligently about.
I am very happy I stumbled across this in my search for something regarding
this.
Feel free to surf to my page - Visit This Link