Pierwszą randkę z Jamesem mam już za sobą. Dopiero pojutrze jesteśmy umówieni na wspólną grę tenisa. Informacje o jego kumplach, które się dowiedziałam, mam zamiar wykorzystać. Dzisiaj biorę się za podbój biblioteki miejskiej. Może to i głupie, ale zakupiłam okulary zerówki. Jestem inteligentna, a teraz będę wyglądała inteligentnie. Jezu… teraz wyszło, że na co dzień wyglądam głupio. Mniejsza o to. Warto mieć w dodatku jakąś rzecz, która rozróżni mnie od Alice. Ubrałam na siebie koszulę i spódnicę. Związałam włosy w koka, a na sam koniec założyłam okulary. Mól książkowy ze mnie…ale do tego jaki seksowny hehe.
Stałam już przed drzwiami do biblioteki. Gdy weszłam do środka olbrzymiej sali wypełnionej literaturą każdego rodzaju, poczułam się jak na obcej ziemi. Problem polega na tym, że nie lubię czytać książek. Przyszłam tu jednak dla zemsty, a nie czytać. W swoim życiu z własnej woli przeczytałam trzy książki. I właśnie je mam zamiar wypożyczyć. Czemu akurat te? Proste. Są popularne, czyli ten łajdak pewnie też je zna, a co za tym idzie dochodzi temat do rozmów. Muszę wcielić się w jego ideał kobiety. A to już tylko kolejny klucz do sukcesu. Na samym końcu była lada. Nie było go tam. Postanowiłam znaleźć książki i potem go poszukać. Z dwoma nie miałam problemu, ale ostatniej to szukałam jakieś piętnaście minut. Kiedy skręcałam do kolejnego działu o mało na kogoś nie wpadłam. To był on, Logan Henderson. Zrobił głupią minę, jednak szybko ją opanował.
- Przepraszam.- powiedział. Uśmiechnął się niezręcznie. Na koszuli miał plakietkę bibliotekarza.
- Nic się nie stało.- poprawiłam okulary, które lekko zsunęły się z nosa.
- Muszę uważać. Już drugi raz dzisiaj wpadłem na kogoś w tym miejscu.- po tym jak mi to powiedział, uznałam go za niezdarę. Przypomniał mi się smerf ciamajda.- Czy mogę w czymś pomóc w takim razie?- spytał uprzejmie. W ogóle nie przypominał tego samego chłopaka co przed laty.
- Szukam jeszcze jednej książki.- poprawiłam dwie, które ściskałam lewą ręką przy piersi, aby zobaczył jaka jestem rozczytana. I może żeby obejrzał moje walory. Zdziwiłam się kiedy nie spojrzał mi się na biust. Ani razu. Wciąż patrzył mi ciągle w oczy.- Biegnąca z wilkami.
- Clarissa Pinkola Estès…- westchnął na chwilę zamykając oczy.- Nie znajdzie jej pani na tym dziale. Proszę za mną.- przeszliśmy cztery rzędy dalej. Przeszedł wzdłuż regału z literką E palcem snując po każdej książce aż w końcu zatrzymał się na jednej w białej okładce. Wyciągnął ja dla mnie i podał do ręki. Gdy ją wzięłam do i chciałam, aby dołączyła do mojej całej grupki, przypadkiem wypuściłam ją z rąk kiedy nie patrzył.
- Jeju, przepraszam.- kucnęłam, aby podnieść książki mając nadzieję, że mi pomoże i tak się stało.- Czasami mam wrażenie, że mam dziurawe ręce.
- Nic się nie stało.- podał mi ostatnią.- Wie pani co? Czasami też mam takie wrażenie.- uśmiechnął się subtelnie, po czym nieśmiało spuścił wzrok.- Dobry wybór.
- Słucham?
- O książki chodzi.- wyjaśnił.
- Aaa, no tak. Uwielbiam czytać, a przyjaciółka poleciła mi właśnie te.- następnie razem podeszliśmy do lady.
- Ma pani kartę biblioteczną?- spytał zaglądając do monitora.
- Nie mam. Niedawno się wprowadziłam i jeszcze nie zdążyłam skorzystać z takiej okazji.
- Musi więc pani ją założyć jeśli chce wypożyczyć. To zajmie kilka chwil.
- Mam czas.- położyłam książki na ladzie. Kiedy tak grzebał coś przed komputerem, postanowiłam go pobajerować.- Zawsze myślałam, że ten zawód jest dla kobiet. Jeszcze nigdy nie widziałam bibliotekarza.
- No widzi pani, są wyjątki.
- Powinno być zdecydowanie więcej takich wyjątków.- gdy tak powiedziałam, podniósł wzrok.
- Imię i nazwisko, proszę.- uśmiechnął się. Był taki niewinny, wydawał się taki nieśmiały… Miałam wrażenie, że boi się bliższego kontaktu z kobietami.
- Jannette Mayers.- potem poprosił mnie o więcej danych osobowych i kontaktowych. Pięć minut później moja karta biblioteczna była gotowa. Skasował moje książki, a na koniec wręczył kartę do ręki.
- Miłego czytania.
- Dziękuję.- odeszłam od lady, ale szybko się wróciłam.
- Zapomniała pani czegoś?- spytał.
- Tak. Zapomniałam spytać czy dałby się pan zaprosić dziś na małą kawę?- uśmiechnęłam się i zatrzepałam wachlarzem rzęs skoro tak namiętnie mi się na nie patrzył.
- Bardzo chętnie, ale pracuję do osiemnastej niestety…- skrzywił usta. Niech szlag weźmie te jego robotę.
- A o dziewiętnastej?
- Przykro mi, ale jestem umówiony z przyjaciółmi.- drążył palcem kółka na ladzie.
- No trudno się mówi.- wzruszyłam lekko ramionami.- Może innym razem.- zdenerwował mnie, bo myślałam, że uda mi się załatwić randkę z każdym poświęcając na łebka jeden dzień.
- Przepraszam, ale muszę obsłużyć kogoś.- uśmiechnął się na koniec niezręcznie i wyminął mnie. Zdezorientowana wyszłam z biblioteki.
Wieczorem rozmawiałam z Emmą o spotkaniu z Loganem. Myślałam, że pomoże mi jakoś. Nie wiem jak przekonać do siebie tego typa. Dzwoniłam wcześniej do Jamesa i z tego wyszło, że on siedzi w pracy. Zaczęło mi coś świtać. Henderson mówił, że spotyka się z przyjaciółmi. No i James wypalił, że chciał zaprosić Logana do klubu, ale ten wolał zostać w domu. Totalnie dziwne. Skoro siedzi w mieszkaniu sam to czemu nie chciał umówić się ze mną?
- Czy to ze mną czy z nim jest coś nie tak? Weź mi to wytłumacz.- siorbnęłam łyk soku.
- Nie, no co ty. Tobie żaden by nie odmówił, pod warunkiem, że jest wolny.
- James mi mówił, że wszyscy są wolni. Każdy mieszka sam.- dodałam.
- Może nie umawia się z kobietami, które poznał dziesięć minut temu. Potrzebujesz kolejnego spotkania. A może on jest nadzwyczaj nieśmiały w stosunku do kobiet?
- Też to podejrzewałam. No nic… Jutro po pracy spróbuje znów.
Tak, cierpliwość to kolejny klucz do sukcesu. Opłaciło mi się to. Poszłam do biblioteki, podeszłam do lady i zalotnie machnęła włosami. On uniósł brwi wysoko jednocześnie zauroczony oraz zdziwiony, że jeszcze o niego zabiegam. Tak szybko się mnie nie pozbędzie. Nie ma mowy. Kiedy jego koleżanka z pracy odeszła, nachyliłam się nad biurkiem.
- Jeśli się pan ze mną nie spotka dziś przy kawie to popełnię zbrodnię na tym budynku.- zagroziłam mu szepcąc zmysłowo.
- Wyjawi pani swoje plany?- również się nachylił uśmiechając.
- Jeśli mi pan odmówi, wydrę się w niebogłosy łamiąc święte prawo biblioteczne. Chce pan zaszkodzić czytelnikom? Widzi pan tych studentów przy stoliku, którzy kują razem do sesji? Chce się pan przyczynić do tego żebym im przerwała?- spytałam.
- Chyba nie mam innego wyjścia.- jego uśmiech się poszerzył uwydatniając bardziej swoje dołeczki w policzkach.- Niedługo kończę pracę. Może za godzinę w tej kawiarni na rogu?
- Już nie mogę się doczekać.- wyprostowałam się.- Do zobaczenia.
No i bingo. To nie mogło się nie udać. Byłam z siebie zadowolona. Ubrałam się w coś zwyczajnego, a przy tym eleganckiego.
- A co ty taka szczęśliwa?- Emma wróciła z roboty. Pracowała w tej samej firmie co ja, tylko na innym stanowisku. Na recepcji.
-Jestem umówiona z bibliotekarzem!- klasnęłam w ręce.- Mamy się spotkać w kawiarence Cafelle.
- Hej, w tej kawiarni pracuje właśnie moja siostra Amber.- usiadła wdychając. Wyczułam, że coś się stało.
- Wszystko gra?- podeszłam do niej.
- Nie będziesz zła jak ci coś powiem?- pokręciłam zaprzeczająco głową.- Wygadałam się siostrze o tym całym planie zemsty.
- Czemu?- przysiadłam się naprzeciwko niej.
- Sama nie wiem. Tak jakoś wyszło kiedy byłam u niej wczoraj. Ona nikomu nie powie o tym. Ufam jej. To najwspanialsza siostra na świecie. Możemy założyć takie trio. Będziesz mogła tam spotykać się z nimi wszystkimi, a ona dopilnuje żeby nie było żadnych kwasów. Uważa, że to co robisz jest ekscytujące i sama by tak chciała gdyby mogła się zemścić na swoich w jej przypadku byłych.- gdy skończyła mówić, zapadła cisza. Rozmyślałam o tym co mi powiedziała.- Przepraszam. Jesteś zła?
- Nie, nie jestem. Może to nawet dobra myśl. Przyda mi się taka pomoc. Kiedyś można to wykorzystać.
- No to wspaniale.- odetchnęła z ulgą.- Ok. To jak zaraz tam pójdziesz to daj jej tylko znać, że ty to ty żeby mogła cię poznać, ok.?
- Nie ma sprawy.- podniosłam się.- Życz mi powodzenia albo kopa w dupę na szczęście.
- Lepiej nie. Zmykaj już, bo się spóźnisz.- gestem ręki wyprosiła mnie z domu.
Otwierałam właśnie wejście do pięknej i zacisznej o tej porze kawiarenki. Bardzo mi się tu podobało. Panowała tu miła, ciepła atmosfera. Przy ladzie stała dziewczyna w blond włosach. Podeszłam do niej uśmiechając się.
- Dobry wieczór. W czym mogę służyć?- spytała.
- Nazywam się Nina Simons.- przedstawiłam się, a jej oczy rozbłysły.
- A więc to ty.- wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłam ją.- A może raczej Alice Johnson.
- Dziś jestem Jannette. Naucz się imion żebyś nie popełniła gafy.
- Ok. Przystojniak czeka na ciebie przy ósmym stoliku.- poinformowała mnie. Kiwnęłam głową i ruszyłam na miejsce.Logan odstawił się w elegancką, błękitną koszulę. Gdy mnie zobaczył, podniósł się wręczając czerwoną różę. No szok. Cóż za gest. Powąchałam jak ładnie pachnie. Następnie usiedliśmy. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwałam.
- Może przejdziemy w końcu na „ty”? Janette.
- Logan.- odpowiedział.- Przepraszam, że tak może niezręcznie się czujesz, ale dawno nie byłem na randce.- uśmiechnął się niewinnie.
- Nic nie szkodzi. Cieszę się, że dałeś się namówić w końcu na to spotkanie.
- Przyznam ci się do czegoś.- westchnął wbijając wzrok w różę, którą odłożyłam na bok. Po chwili spojrzał na mnie.- Zaskoczyłaś mnie wtedy. Trochę spanikowałem… Uznasz mnie pewnie za tchórza.
- Nie, skąd.- tak, jak najbardziej. Co z ciebie za facet? Powinnam złożyć ręce parodiując skrzydełka u kuraków i zagdakać.- Rozumiem. Może nie widać, ale też jestem nieśmiała.- byłam kiedyś.- Tyle trudu włożyłam w to żeby cię zaprosić. Ale ta odwaga mi się opłaciła.- nasze spojrzenia znów się złączyły. Nie lubiłam jak mnie tak przeszywał wzrokiem. Nie wiem co on widział w nich takiego niezwykłego, ale czułam się tylko skrępowana, więc kończyło to się tak, że odwracałam na bok głowę.
- Coś się stało?- spytał.
- Nie, nic. Po prostu krępuję się gdy tak mnie dłużej przeszywasz wzrokiem.
- Najmocniej przepraszam. Ale musisz wiedzieć, że są piękne. Takie błękitne…jakbyś zamykała w nich szumiący delikatnie ocean albo odbijało się niebo w tych tęczówkach. Nigdy piękniejszych nie widziałem.- oj widziałeś. Widzę, że z tego bufona zrobił się niezły romantyk.
- Dziękuję. Onieśmielasz mnie.- zachichotałam cichutko. Potem przyszła Amber i złożyliśmy zamówienie. Ssało mnie wewnętrznie żeby zjeść już jakieś ciastko. Reszta randki minęła nawet dobrze. Muszę przyznać, że nigdy nie nasłuchałam się tyle komplementów z jego strony. Nie zmienia to faktu, że dobrze pamiętam przeszłość i żaden, nawet najpiękniejszy na świecie komplement mu nie pomoże. Nigdy mu tego nie zapomnę.
____________________________________________________________________________________________
B: I nadeszła kolej na Logana. Kto przewidział? Kto będzie następny? Dziękuję za komentarze. To bardzo motywujące :*
M: Betty, tak jak prosiłaś kombinowałam z tym zdjęciem. Było ciężko, bo to Logan. I jakość nie najlepsza. Lepszej nie było. Jednak jest. Mam nadzieję, że może być. Tak zabawnie :)
Logan zaliczony. Było trudno, ale udało się. Boże, jak można być taka ciotą jak on? Skoro piękna dziewczyna zaprasza to HELOŁ, ale nie można się nie zgodzić. Mimo, że z początku był taki nieśmiały, to potem wyjeżdżał z tymi różnymi komplementami i ta róża.. Ciekawe.
OdpowiedzUsuńNina zyskała nową zwierzchniczkę. Super. Powodzenia dla nowo utworzonego trio.
Super rozdział :)
"Powinnam złożyć ręce parodiując skrzydełka u kuraków i zagdakać." Wyobraziłam to sobie jak Nina tańczy na stole. Ah... Logan jest tu ukazany jako taka ciamajda. Taki nieśmiały, ale romantyczny. I jakby nie miał obycia z kobietami. Pomoc Amber na pewno się przyda. A ta książka to prawdziwa czy wyimaginowana? Tak z ciekawości. Nie, nie zamierzam czytać. Też nie lubię :P Stawiam, że Kendall będzie kolejny do odstrzału. Pif paf A zdjęcie? Haha dobrze dobrane
OdpowiedzUsuńTak, wiem która jest godzina. Powinnam już spać, ale nie mogę :( Plus, że udało mi się zalogować na konto. Już odpowiadam. Taka książka istnieje i jest bestsellerem... tak mi się wydaję. Zapomniałam tego dodać, ale mi przypomniałaś.
UsuńMarlo, dobrze jest :) Ja bym to zrobiła, ale patrzę...no nie widzę odpowiedniego. Uratowałaś mnie :)
Zemsta, zemsta. Ach. Jakie to musi być piękne uczucie ! ;D. Logan załatwiony.. Podejrzewam ale nie jestem pewna że następny może być Carlos.. Masz niezłą główkę, że wymyślasz takie świetne zemsty, to jest genialne <3.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;d.