Zjawiłam się wcześniej z Amber, aby omówić szczegóły. Podałam jej kartkę z informacjami jakim imieniem może się do mnie zwracać w zależności z kim przyjdę. Powiedziała mi, że stolik ósmy będzie pod stałą specjalną rezerwacją dla mnie na wypadek gdybym chciała z niego skorzystać. Znajdował się w najlepszym miejscu. Na samym końcu przy ścianie, nie przy oknie. Po prostu fantastycznie.Usiadłam na krzesełku oczekując na tego ciołka. Gdy wybiła godzina spotkania, nie zjawił się. Wzięłam głęboki wdech. Poczekam kilka minut. Może się spóźni, choć to niestosowne spóźniać się na pierwsze spotkanie. Musiałam w międzyczasie zamówić sobie kawę, ponieważ nie mogłam już wytrzymać. Nie było go już pięć minut po czasie, dziesięć, piętnaście… Amber spojrzała w moją stronę, a ja wzruszyłam ramionami. W końcu wejście do kawiarni otworzyło się, a mały dzwonek nad nimi zadzwonił. Pena rozejrzał się zagonionym spojrzeniem. Kiedy trafił wzrokiem na mnie, odetchnął z ulgą.
- Przepraszam!- usiadł zadyszany.- Najmocniej cię przepraszam!- odkleił kołnierzyk koszuli od szyi przewracając głową na różne strony, a ja spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Nie widział tego. Jak podniósł wzrok, szybko się uśmiechnęłam.
- A miałam już sobie pójść. Myślałam, że nie przyjdziesz.
- Nie spodziewałem się tego, ale coś mi wyskoczyło. Tak to jest jak się ma dwie prace.
- Czy mogę przyjąć zamówienie, Sarah?- spytała Amber gdy podeszła. Złożyliśmy je, a kiedy odeszła, Carlos nachylił się.
- Znacie się?- zadał mi pytanie.
- Wiesz… pracuję tutaj.- różnorodność ta była mi potrzebna. Miałam już dość wymyślania na jakim stanowisku w mojej firmie mogłabym pracować. James myśli, że jestem dyrektorką działu. Kendallowi powiedziałam prawdę, a Loganowi powiedziałam, że jestem sekretarką.- Ale mam teraz wolne specjalnie dla ciebie. Powiedz mi coś o sobie.
- Moje życie to głównie praca. Ciągle za czymś gonię. W tygodniu pracuję w serwisie, a w weekendy w domu. Projektuję gry przeróżnego rodzaju. Sam uwielbiam również w nie grać. Jestem takim maniakiem jak i kolekcjonerem.
- Kolekcjonujesz gry?- pokręcone na maksa.
- Nie tylko.- nachylił się i spojrzał mi prosto w oczy jakby chciał mi zdradzić sekret.- Mam jeszcze kolekcje figurek z Gwiezdnych Wojen.- w tym momencie nie wiedziałam jak się zachować. Próbowałam przyjąć zupełnie normalny wyraz twarzy jaby to było coś zwyczajnego.
Kurwa… No przecież on ma prawie dwadzieścia dwa lata i kolekcjonuje figurki z Gwiezdnych Wojen? O tym wiem tylko tyle, że to jakiś film sci-fi. Chyba… zupełnie obca ziemia dla mnie.
- O jaa! Serio? To fascynujące. Uwielbiam Gwiezdne Wojny. A kiedy jadę do kuzyna to często opiekuję się nim i gramy w gry.- nawet nie chciałam mowić jakich, bo rzadnej nie znałam.
- W końcu jakaś dziewczyna, która lubi Gwiezdne Wojny.- ożywił się.- Jesteśmy więc sobie przeznaczeni. Możemy pogadać jak to…
- Możemy, ale może nie teraz.- przerwałam mu. Nie chciałam wyjść na idiotkę. Obiecuję, że gdy wróce do domu, przegrzebie na wylot Internet żeby się dowiedzieć o co tam biega.
- Może w następnym tygodniu urządzimy sobie taki maraton.- zaproponował. Już nie podoba mi się ten pomysł.- Dobra, może rzeczywiście poznajmy się bliżej. Co lubisz robić? Gdzie się uczyłaś? Masz psa albo kota? Jaki jest twój ulubiony kolor? Jesteś na coś uczulona? Czy wierzysz w przeznaczenie?- oparł głowę na łokciu, a mnie zatkało na chwilę. Zalał mnie jak lawina.
- Uhh… lubisz zadawać dużo pytań.
- No jestem trochę ciekawski.- puścił mi oczko.- Ale tylko troszeczkę.- zwinął palce w gest jakby trzymał szczyptę soli.
- Ehm no dobra. To po kolei jeśli pamiętam. Lubię sobie właśnie pooglądać filmy, serfować po Internecie. Lubię robić zdjęcia… Wychowałam się w Los Angeles, więc tu też poszłam do szkoły. Nic ciekawego. Nie mam żadnego zwierzaka. Mój ulubiony kolor to fiolet.
- Hej, mój też! To przeznaczenie.- wyszczerzył się.
- Tak… i wierzę w przeznaczenie.
- Zapomniałaś jednego pytania.- wtrącił.
- Jakiego? Tyle ich było…
- Czy jesteś uczulona na coś? Ja na sierść, dlatego spytałem o te zwierzaki. Nie toleruje kotów.
- Aha… Ja jestem uczulona na orzechy.- odpowiedziałam. Musiałam mu powiedzieć. Nie chcę powtórki.
- Znałem tylko jedną osobę, która była uczulona na orzechy.- zamyślił się. Wstrzymałam z nerwów powietrze.- Nazywała się Nina… Nina S…- próbował sobie przypomnieć.- Simson.- Simons idioto! Nazywam się Nina Simons!!!-Długa historia.
- Ja jestem bardzo jej ciekawa.- w tym momencie zadzwonił do mnie telefon. To był Logan.- Przepraszam, ale muszę to odebrać.- odeszłam na bok.
Logan: Hej, Jannette.- przywitał się niepewnie.
Ja: No cześć. Co tam słychać?
Logan: Jestem już wolny, więc pomyślałem, że może się spotkamy. Stęskniłem się.- był taki nieśmiały gdy wypowiadał ostatnie zdanie.
Ja: Aww..ja też się stęskniłam.- zrobiłam odruch wymiotny.- Bardzo chętnie. Chwilowo jestem zajęta, ale może potem?
Logan: Nie ma problemu. Idę i tak teraz na miasto. Za godzinę tam gdzie wcześniej.
Ja: Za półtorej.
Logan: Wedle życzenia. To pa!
Ja: Papulki.- cmoknęłam i rozłączyłam się.
- To o czym tam rozmawialiśmy?- wróciłam do stolika.
- A już nawet nie pamiętam.- zaśmiał się, a ja udałam, że śmieję się razem z nim.Dokończyliśmy jeść swoje ciasta. Kawę też już dopiliśmy. Carlos gadał jak najęty. Paszcza mu się nie zamykała. Już miałam po dziurki w nosie słuchania jego żartów. Niektóre faktycznie były śmieszne, jednak niektóre były tak suche, że kawa stawała mi w gardle, bo nie mogła przepłynąć. Mimo to śmiałam się z każdego. To go zadowoli. Oczywiście nie obyło się bez litanii pytań konkretnych i mniej konkretnych.Po kilku minutach usłyszałam dzwonek przy wejściu do kawiarni. Ja pierdole! Do środka wszedł Logan! Carlos nie widział go gdyż siedział tyłem. Nawiązałam z Amber kontakt wzrokowy.
- Carlos, kochany…- przerwałam jego brednie.- Będziemy już kończyć. Moje wolne dobiega końca. Amber woła mnie na stanowisko.- skoczyła we mnie adrenalina. Blondynka grała na zwłokę zatrzymując bruneta przy ladzie. Nie miałam wiele czasu. Nie wiem jak ja to zrobię! Jak teraz wyjść z tego syfu?!
- No trudno. Ale odezwiesz się?- spytał.
- Tak.
- Zaraz…- podniósł się.- Nie masz mojego telefonu. Dam ci go.
- Proszę, nie mam czasu. Idź do domu. Wiem gdzie pracujesz. Przyjdę jutro po pracy.
- Dobra, tylko pójdę do lady zapłacić…
- Nie, nie, nie…- zatrzymałam go. Logan nie może zobaczyć mnie w towarzystwie Carlosa i na odwrót.- Na koszt firmy.
- Ale ja…- no teraz to się zdenerwowałam. Pocałowałam go. Gdy się od niego odkleiłam, uśmiechnął się totalnie zauroczony. Coś tam wymruczał, wybełkotał. Kiwnął głową i poszedł jakby po jakiś środkach odurzających. Ja schowałam się za wielkim drzewem., a potem wprost do damskiej toalety. Wychyliłam głowę zza drzwi. Rozmawiali.
- Logan?- podszedł do niego Carlos.- A co ty tu robisz?
- Jestem tu umówiony z pewną dziewczyną. Mówiłem ci o Jannette. Spotkanie dopiero za godzinę, ale wziąłem laptopa żeby załatwić kilka rzeczy. Pomyślałem, że zrobię to tu. Dobrze mi się tu myśli. A ty?
- Właśnie skończyłem randkę z fantastyczną dziewczyną. Ma na imię Sarah i pracuje tutaj. Może ją poznasz. Zaraz powinna tu być.
- Przepraszam, że się wtrącę…- powiedziała Amber.- Sarah pracuje na kuchni, więc nie przyjdzie. Ma sporo zaległości.- ja ozłocę tę dziewczynę jeśli mnie z tego wyciągnie.
- No cóż. To może innym razem spotkamy się wszyscy i może lepiej poznamy. Siema.- Carlos wyszedł, a mi spadł kamień z serca. Jeszcze tylko niepostrzeżenie muszę przejść do wejścia dla personelu. Zrobiłam to kiedy Logan zasiadł do stolika.
- Psst…- dałam znak Amber, że jestem już w środku. Poszła ze mną na zaplecze.
- Ale akcja, co nie?
- Mało brakowało.- pozwoliłam sobie nalać wody do szklanki.- Nie spodziewałam się, że przyjdzie tu tak wcześnie. Jeden nieuważny ruch i po mnie. Dzięki ci za pomoc.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnęła się.
- Wypuścisz mnie od tylnego wejścia, ok? Uff, muszę unormować bicie serca, bo zaraz mi wyskoczy.
- Bycie z czterema facetami w tajemnicy na raz nie jest łatwe.- stwierdziła gdy oparła się o ścianę.
- Oj Amber. Nawet nie wiesz jak bardzo...
_____________________________________________________________________________________________
B: Kolejny rozdział za nami. Możliwe, że postaram się pisać je trochę szybciej. Uroczyście oświadczam, że rozdział nazwała Marla i teraz jej przysługuje ten mały obowiązek. Nawet nie wiecie jak ona to lubi, a mi się podobają jej pomysły :) Do następnego wkrótce!
M: Ostatnio tak mnie wzięło na sci fi, że już się nie wypowiem. I nie ma to jak poprawiać rozdział w drodze do pracy. Możliwe, że coś mi umknęło huehue :D
- Przepraszam!- usiadł zadyszany.- Najmocniej cię przepraszam!- odkleił kołnierzyk koszuli od szyi przewracając głową na różne strony, a ja spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Nie widział tego. Jak podniósł wzrok, szybko się uśmiechnęłam.
- A miałam już sobie pójść. Myślałam, że nie przyjdziesz.
- Nie spodziewałem się tego, ale coś mi wyskoczyło. Tak to jest jak się ma dwie prace.
- Czy mogę przyjąć zamówienie, Sarah?- spytała Amber gdy podeszła. Złożyliśmy je, a kiedy odeszła, Carlos nachylił się.
- Znacie się?- zadał mi pytanie.
- Wiesz… pracuję tutaj.- różnorodność ta była mi potrzebna. Miałam już dość wymyślania na jakim stanowisku w mojej firmie mogłabym pracować. James myśli, że jestem dyrektorką działu. Kendallowi powiedziałam prawdę, a Loganowi powiedziałam, że jestem sekretarką.- Ale mam teraz wolne specjalnie dla ciebie. Powiedz mi coś o sobie.
- Moje życie to głównie praca. Ciągle za czymś gonię. W tygodniu pracuję w serwisie, a w weekendy w domu. Projektuję gry przeróżnego rodzaju. Sam uwielbiam również w nie grać. Jestem takim maniakiem jak i kolekcjonerem.
- Kolekcjonujesz gry?- pokręcone na maksa.
- Nie tylko.- nachylił się i spojrzał mi prosto w oczy jakby chciał mi zdradzić sekret.- Mam jeszcze kolekcje figurek z Gwiezdnych Wojen.- w tym momencie nie wiedziałam jak się zachować. Próbowałam przyjąć zupełnie normalny wyraz twarzy jaby to było coś zwyczajnego.
Kurwa… No przecież on ma prawie dwadzieścia dwa lata i kolekcjonuje figurki z Gwiezdnych Wojen? O tym wiem tylko tyle, że to jakiś film sci-fi. Chyba… zupełnie obca ziemia dla mnie.
- O jaa! Serio? To fascynujące. Uwielbiam Gwiezdne Wojny. A kiedy jadę do kuzyna to często opiekuję się nim i gramy w gry.- nawet nie chciałam mowić jakich, bo rzadnej nie znałam.
- W końcu jakaś dziewczyna, która lubi Gwiezdne Wojny.- ożywił się.- Jesteśmy więc sobie przeznaczeni. Możemy pogadać jak to…
- Możemy, ale może nie teraz.- przerwałam mu. Nie chciałam wyjść na idiotkę. Obiecuję, że gdy wróce do domu, przegrzebie na wylot Internet żeby się dowiedzieć o co tam biega.
- Może w następnym tygodniu urządzimy sobie taki maraton.- zaproponował. Już nie podoba mi się ten pomysł.- Dobra, może rzeczywiście poznajmy się bliżej. Co lubisz robić? Gdzie się uczyłaś? Masz psa albo kota? Jaki jest twój ulubiony kolor? Jesteś na coś uczulona? Czy wierzysz w przeznaczenie?- oparł głowę na łokciu, a mnie zatkało na chwilę. Zalał mnie jak lawina.
- Uhh… lubisz zadawać dużo pytań.
- No jestem trochę ciekawski.- puścił mi oczko.- Ale tylko troszeczkę.- zwinął palce w gest jakby trzymał szczyptę soli.
- Ehm no dobra. To po kolei jeśli pamiętam. Lubię sobie właśnie pooglądać filmy, serfować po Internecie. Lubię robić zdjęcia… Wychowałam się w Los Angeles, więc tu też poszłam do szkoły. Nic ciekawego. Nie mam żadnego zwierzaka. Mój ulubiony kolor to fiolet.
- Hej, mój też! To przeznaczenie.- wyszczerzył się.
- Tak… i wierzę w przeznaczenie.
- Zapomniałaś jednego pytania.- wtrącił.
- Jakiego? Tyle ich było…
- Czy jesteś uczulona na coś? Ja na sierść, dlatego spytałem o te zwierzaki. Nie toleruje kotów.
- Aha… Ja jestem uczulona na orzechy.- odpowiedziałam. Musiałam mu powiedzieć. Nie chcę powtórki.
- Znałem tylko jedną osobę, która była uczulona na orzechy.- zamyślił się. Wstrzymałam z nerwów powietrze.- Nazywała się Nina… Nina S…- próbował sobie przypomnieć.- Simson.- Simons idioto! Nazywam się Nina Simons!!!-Długa historia.
- Ja jestem bardzo jej ciekawa.- w tym momencie zadzwonił do mnie telefon. To był Logan.- Przepraszam, ale muszę to odebrać.- odeszłam na bok.
Logan: Hej, Jannette.- przywitał się niepewnie.
Ja: No cześć. Co tam słychać?
Logan: Jestem już wolny, więc pomyślałem, że może się spotkamy. Stęskniłem się.- był taki nieśmiały gdy wypowiadał ostatnie zdanie.
Ja: Aww..ja też się stęskniłam.- zrobiłam odruch wymiotny.- Bardzo chętnie. Chwilowo jestem zajęta, ale może potem?
Logan: Nie ma problemu. Idę i tak teraz na miasto. Za godzinę tam gdzie wcześniej.
Ja: Za półtorej.
Logan: Wedle życzenia. To pa!
Ja: Papulki.- cmoknęłam i rozłączyłam się.
- To o czym tam rozmawialiśmy?- wróciłam do stolika.
- A już nawet nie pamiętam.- zaśmiał się, a ja udałam, że śmieję się razem z nim.Dokończyliśmy jeść swoje ciasta. Kawę też już dopiliśmy. Carlos gadał jak najęty. Paszcza mu się nie zamykała. Już miałam po dziurki w nosie słuchania jego żartów. Niektóre faktycznie były śmieszne, jednak niektóre były tak suche, że kawa stawała mi w gardle, bo nie mogła przepłynąć. Mimo to śmiałam się z każdego. To go zadowoli. Oczywiście nie obyło się bez litanii pytań konkretnych i mniej konkretnych.Po kilku minutach usłyszałam dzwonek przy wejściu do kawiarni. Ja pierdole! Do środka wszedł Logan! Carlos nie widział go gdyż siedział tyłem. Nawiązałam z Amber kontakt wzrokowy.
- Carlos, kochany…- przerwałam jego brednie.- Będziemy już kończyć. Moje wolne dobiega końca. Amber woła mnie na stanowisko.- skoczyła we mnie adrenalina. Blondynka grała na zwłokę zatrzymując bruneta przy ladzie. Nie miałam wiele czasu. Nie wiem jak ja to zrobię! Jak teraz wyjść z tego syfu?!
- No trudno. Ale odezwiesz się?- spytał.
- Tak.
- Zaraz…- podniósł się.- Nie masz mojego telefonu. Dam ci go.
- Proszę, nie mam czasu. Idź do domu. Wiem gdzie pracujesz. Przyjdę jutro po pracy.
- Dobra, tylko pójdę do lady zapłacić…
- Nie, nie, nie…- zatrzymałam go. Logan nie może zobaczyć mnie w towarzystwie Carlosa i na odwrót.- Na koszt firmy.
- Ale ja…- no teraz to się zdenerwowałam. Pocałowałam go. Gdy się od niego odkleiłam, uśmiechnął się totalnie zauroczony. Coś tam wymruczał, wybełkotał. Kiwnął głową i poszedł jakby po jakiś środkach odurzających. Ja schowałam się za wielkim drzewem., a potem wprost do damskiej toalety. Wychyliłam głowę zza drzwi. Rozmawiali.
- Logan?- podszedł do niego Carlos.- A co ty tu robisz?
- Jestem tu umówiony z pewną dziewczyną. Mówiłem ci o Jannette. Spotkanie dopiero za godzinę, ale wziąłem laptopa żeby załatwić kilka rzeczy. Pomyślałem, że zrobię to tu. Dobrze mi się tu myśli. A ty?
- Właśnie skończyłem randkę z fantastyczną dziewczyną. Ma na imię Sarah i pracuje tutaj. Może ją poznasz. Zaraz powinna tu być.
- Przepraszam, że się wtrącę…- powiedziała Amber.- Sarah pracuje na kuchni, więc nie przyjdzie. Ma sporo zaległości.- ja ozłocę tę dziewczynę jeśli mnie z tego wyciągnie.
- No cóż. To może innym razem spotkamy się wszyscy i może lepiej poznamy. Siema.- Carlos wyszedł, a mi spadł kamień z serca. Jeszcze tylko niepostrzeżenie muszę przejść do wejścia dla personelu. Zrobiłam to kiedy Logan zasiadł do stolika.
- Psst…- dałam znak Amber, że jestem już w środku. Poszła ze mną na zaplecze.
- Ale akcja, co nie?
- Mało brakowało.- pozwoliłam sobie nalać wody do szklanki.- Nie spodziewałam się, że przyjdzie tu tak wcześnie. Jeden nieuważny ruch i po mnie. Dzięki ci za pomoc.
- Cała przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnęła się.
- Wypuścisz mnie od tylnego wejścia, ok? Uff, muszę unormować bicie serca, bo zaraz mi wyskoczy.
- Bycie z czterema facetami w tajemnicy na raz nie jest łatwe.- stwierdziła gdy oparła się o ścianę.
- Oj Amber. Nawet nie wiesz jak bardzo...
_____________________________________________________________________________________________
B: Kolejny rozdział za nami. Możliwe, że postaram się pisać je trochę szybciej. Uroczyście oświadczam, że rozdział nazwała Marla i teraz jej przysługuje ten mały obowiązek. Nawet nie wiecie jak ona to lubi, a mi się podobają jej pomysły :) Do następnego wkrótce!
M: Ostatnio tak mnie wzięło na sci fi, że już się nie wypowiem. I nie ma to jak poprawiać rozdział w drodze do pracy. Możliwe, że coś mi umknęło huehue :D
O Boże. Carlos rozwalił mnie tymi Gwiezdnymi Wojnami. Jakby mi chłopak coś takigo powiedział, to był pękła ze śmiechu. Takie rzeczy zawsze kojarzyły mi się z nerdami, a Carlos raczej na takiego nie wygląda. A tu nagle zjawia się Logan. Amber ratuje sytuację. Coś czuję, że na jednej takiej akcji się nie skończy. Nina teraz zobaczy jak to ciężko utrzymać wszystko w tajemnicy. Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńUfff... Mało brakło, a wszystko by się wydało. Dobrze, ze Amber była w pogotowiu, bo Logan mógł zniszczyć cały plan. Tak sb myślę, że fajne jest to, ze chłopaki mimo tak ogromnych różnic charakterów są przyjaciółmi i się dogadują. Tak jak K.C. przeczowam, ze bd więcej takich akcji jak w dzisiejszym rozdziale. ;)
OdpowiedzUsuńO super blog. Świetny pomysł na prowadzenie. Ciekawy i w ogóle. Ciekawe jak sobie poradzi Nina dalej
OdpowiedzUsuń