Carlos opowiadał mi właśnie śmieszne historie ze swojego życia. Oczywiście po drodze wtrąciłam, że mi się też coś podobnego przytrafiło, więc nie obyło się bez słowa przeznaczenie w jego ustach. Ma zrytą banię tym przeznaczeniem. Siedziałam u niego w domu. Wokół był nieporządek. Wytłumaczył, że nie ma czasu na sprzątanie. Nie było to takie przerażające jak kolekcjonerskie gadżety z Gwiezdnych Wojen, które okupowały półki w salonie. Ja bym się tam tym nie szczyciła na jego miejscu. Nie dziwię się czemu nie ma dziewczyny. To miejsce odstrasza…
- A najgorsze jest to, że Jamesowi tydzień temu przydarzyło się to samo.- zaśmiał się kończąc swoją opowieść. Może było śmieszne, ale do rozpuku mnie nie rozwaliło.
- Mieliście pecha. Szkoda, że nasze spotkanie musi się wkrótce skończyć.
- Też bym nie chciał, ale taka jest już praca. Mimo to cieszę się, że tu jesteś ze mną. Dawno nie czułem się tak dobrze. Taki kochany…
- Oj przesadzasz.-machnęłam ręką.
- Wcale nie. Przy tobie znów czuje się jak nastolatek.- uśmiechnął się.- Znamy się tak krótko, a mam wrażenie jakbym znał cię dłużej.- dobrze czujesz.- Zależy mi na tobie. Chciałbym, aby to co jest między nami pogłębiało się, a potem trwało wiecznie. W życiu nie spotkałem lepszej dziewczyny od ciebie.
- To miłe co mówisz.- odpowiedziałam, a on złapał mnie za rękę.
- Chciałbym żebyś poznała moich przyjaciół. Będzie fajnie. Oni mówili, że też sobie kogoś znaleźli.
- Serio?
- Tak. James poznał w końcu jakąś inteligentną dziewczynę i może na dłużej, bo te z którymi był to szybko z nimi kończył. Kendall zachwyca się swoją jaka to ona jest wyjątkowa i takie tam, a Logan jest tajemniczy i mało mówi. Myślę, że fajnie byłoby gdybyśmy się w ósemkę spotkali w miłej atmosferze i się poznali w końcu.
- Bardzo chętnie chciałabym poznać twoich przyjaciół i ich dziewczyny, ale wiesz jak jest z moją pracą. Ja ledwo znajduję czas na spotkania z tobą. A muszę pracować więcej, bo mówiłam ci… mam kredyt do spłacenia.- kolejna ściema. Przecież nie mogę się z nimi spotkać. To byłaby mega wtopa. Wpadka na skalę przemysłową!
- Chcesz to pożyczę ci pieniądze.- zaproponował.
- Nie, nie! Carlos, to miłe z twojej strony, że chcesz mi pomóc, ale nie wezmę od ciebie pieniędzy. Duma mi nie pozwala. Jeśli mam to zrobić to tylko sama.
- Rozumiem. Chociaż jest mi przykro, że nie mam ci jak pomóc skoro ją odrzucasz.- posmutniał. Nie no tylko nie to…
- Hej.- położyłam rękę na jego ramieniu.- Wystarczy, że pomagasz mi tym, że ze mną jesteś. Jestem ci przeznaczona.- pocałowaliśmy się. Trwało to dłużej niż zwykle. No skoro tego właśnie potrzebował to musiałam mu to dać.- Już lepiej?
- Zdecydowanie.- rozpromienił się.
- To dobrze.- podniosłam się.- Ja też będę już się zmywać.
- Może podwieźć cię do kawiarni.
- Nie trzeba. Poradzę sobie. Muszę zajść w jeszcze jedno miejsce.
- A najgorsze jest to, że Jamesowi tydzień temu przydarzyło się to samo.- zaśmiał się kończąc swoją opowieść. Może było śmieszne, ale do rozpuku mnie nie rozwaliło.
- Mieliście pecha. Szkoda, że nasze spotkanie musi się wkrótce skończyć.
- Też bym nie chciał, ale taka jest już praca. Mimo to cieszę się, że tu jesteś ze mną. Dawno nie czułem się tak dobrze. Taki kochany…
- Oj przesadzasz.-machnęłam ręką.
- Wcale nie. Przy tobie znów czuje się jak nastolatek.- uśmiechnął się.- Znamy się tak krótko, a mam wrażenie jakbym znał cię dłużej.- dobrze czujesz.- Zależy mi na tobie. Chciałbym, aby to co jest między nami pogłębiało się, a potem trwało wiecznie. W życiu nie spotkałem lepszej dziewczyny od ciebie.
- To miłe co mówisz.- odpowiedziałam, a on złapał mnie za rękę.
- Chciałbym żebyś poznała moich przyjaciół. Będzie fajnie. Oni mówili, że też sobie kogoś znaleźli.
- Serio?
- Tak. James poznał w końcu jakąś inteligentną dziewczynę i może na dłużej, bo te z którymi był to szybko z nimi kończył. Kendall zachwyca się swoją jaka to ona jest wyjątkowa i takie tam, a Logan jest tajemniczy i mało mówi. Myślę, że fajnie byłoby gdybyśmy się w ósemkę spotkali w miłej atmosferze i się poznali w końcu.
- Bardzo chętnie chciałabym poznać twoich przyjaciół i ich dziewczyny, ale wiesz jak jest z moją pracą. Ja ledwo znajduję czas na spotkania z tobą. A muszę pracować więcej, bo mówiłam ci… mam kredyt do spłacenia.- kolejna ściema. Przecież nie mogę się z nimi spotkać. To byłaby mega wtopa. Wpadka na skalę przemysłową!
- Chcesz to pożyczę ci pieniądze.- zaproponował.
- Nie, nie! Carlos, to miłe z twojej strony, że chcesz mi pomóc, ale nie wezmę od ciebie pieniędzy. Duma mi nie pozwala. Jeśli mam to zrobić to tylko sama.
- Rozumiem. Chociaż jest mi przykro, że nie mam ci jak pomóc skoro ją odrzucasz.- posmutniał. Nie no tylko nie to…
- Hej.- położyłam rękę na jego ramieniu.- Wystarczy, że pomagasz mi tym, że ze mną jesteś. Jestem ci przeznaczona.- pocałowaliśmy się. Trwało to dłużej niż zwykle. No skoro tego właśnie potrzebował to musiałam mu to dać.- Już lepiej?
- Zdecydowanie.- rozpromienił się.
- To dobrze.- podniosłam się.- Ja też będę już się zmywać.
- Może podwieźć cię do kawiarni.
- Nie trzeba. Poradzę sobie. Muszę zajść w jeszcze jedno miejsce.
Pożegnałam się i wyszłam do pracy. Szef wysłał mi sms, że mnie potrzebuje. Mam się stawić w przeciągu pół godziny. Do firmy dotarłam na pieszo. Emma podniosła się z krzesła i podała mi dokumenty. Polazłam z nimi na górę. Mój przełożony, Jack Finnigan już na mnie czekał.
- Dobrze, że już jesteś.- powiedział.
- Stało się coś?
- Tak. Zmiana planów. Odwiedzi nas przedstawiciel. Dzwonił rano, że jednak chce podjąć współpracę i kupi od nas towar. Niestety coś mi wypadło ważnego i nie mogę tego odłożyć, więc zajmiesz się nim, ok? Dostaniesz telefon z recepcji jak się zjawi.
- Nie ma problemu.
- Tu masz teczkę. Pokaż mu to i skłoń go do podpisania umowy. Jeśli zdążę wrócić to dołączę do was.- wziął swój neseser i wyszedł z gabinetu. Po chwili zadzwonił do mnie James.
James: Mam propozycję nie do odrzucenia…
Ja: Nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w pracy i czekam na pewnego gościa.- wyjaśniłam.
James: No dobrze, moja dyrektorko. Chciałem tylko zaprosić cię na wykwintną kolację.
Ja: Brzmi interesująco…
James: Dziś u mnie o 20. Co ty na to?- spytał. Zastanowiłam się najpierw czy nie jestem już umówiona z resztą. Powinnam założyć dla nich jakiś kalendarz.
Ja: Bardzo chętnie. Przyjdę na pewno.
James: To super. Zamówię dla ciebie taksówkę. A teraz lecę, kochanie. Pa!- rozłączył się.
Po tym jak włożyłam komórkę z powrotem do kieszeni, zadzwonił telefon biurowy. Ani chwili spokoju nie mam. Jednak takie już życie i trzeba się z tym pogodzić. To była Emma.
Emma: Masz wielki problem, kochana!- ostrzegła mnie z przerażeniem z głosie.
Ja: Czemu? Co się stało?- ściągnęłam brwi i usiadłam na fotelu.
Emma: Carlos tu jest.
Ja: CO?! Spław go! Mam za chwilę spotkanie! Nie może mnie tu zobaczyć!
Emma: Ale to właśnie z nim masz spotkanie. Otworzyłaś chociaż teczkę żeby sprawdzić…
Ja: Nie pouczaj mnie teraz, dobra?- przerwałam jej.- Nie wpuszczaj go tu.
Emma: Zwariowałaś?! To wasz przyszły klient. Nie mogę tego zrobić. Zresztą jest za późno. Poszedł na górę. Będzie za chwilę.
Ja: Zajebiście!- rozłączyłam się.
Rozmowa na temat współpracy zajęła jakieś ponad dwadzieścia minut. Pena zgodził się na wszystkie warunki. Podałam mu długopis i patrzyłam jak składa swój podpis na papierze. Uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że szef będzie ze mnie zadowolony.
- Dobrze, że już jesteś.- powiedział.
- Stało się coś?
- Tak. Zmiana planów. Odwiedzi nas przedstawiciel. Dzwonił rano, że jednak chce podjąć współpracę i kupi od nas towar. Niestety coś mi wypadło ważnego i nie mogę tego odłożyć, więc zajmiesz się nim, ok? Dostaniesz telefon z recepcji jak się zjawi.
- Nie ma problemu.
- Tu masz teczkę. Pokaż mu to i skłoń go do podpisania umowy. Jeśli zdążę wrócić to dołączę do was.- wziął swój neseser i wyszedł z gabinetu. Po chwili zadzwonił do mnie James.
James: Mam propozycję nie do odrzucenia…
Ja: Nie mogę teraz rozmawiać. Jestem w pracy i czekam na pewnego gościa.- wyjaśniłam.
James: No dobrze, moja dyrektorko. Chciałem tylko zaprosić cię na wykwintną kolację.
Ja: Brzmi interesująco…
James: Dziś u mnie o 20. Co ty na to?- spytał. Zastanowiłam się najpierw czy nie jestem już umówiona z resztą. Powinnam założyć dla nich jakiś kalendarz.
Ja: Bardzo chętnie. Przyjdę na pewno.
James: To super. Zamówię dla ciebie taksówkę. A teraz lecę, kochanie. Pa!- rozłączył się.
Po tym jak włożyłam komórkę z powrotem do kieszeni, zadzwonił telefon biurowy. Ani chwili spokoju nie mam. Jednak takie już życie i trzeba się z tym pogodzić. To była Emma.
Emma: Masz wielki problem, kochana!- ostrzegła mnie z przerażeniem z głosie.
Ja: Czemu? Co się stało?- ściągnęłam brwi i usiadłam na fotelu.
Emma: Carlos tu jest.
Ja: CO?! Spław go! Mam za chwilę spotkanie! Nie może mnie tu zobaczyć!
Emma: Ale to właśnie z nim masz spotkanie. Otworzyłaś chociaż teczkę żeby sprawdzić…
Ja: Nie pouczaj mnie teraz, dobra?- przerwałam jej.- Nie wpuszczaj go tu.
Emma: Zwariowałaś?! To wasz przyszły klient. Nie mogę tego zrobić. Zresztą jest za późno. Poszedł na górę. Będzie za chwilę.
Ja: Zajebiście!- rozłączyłam się.
Rozejrzałam się gorączkowo po biurku. Nie wiedziałam co zrobić. Wzięłam moją plakietkę z imieniem i nazwiskiem, a następnie włożyłam ją do szafki. Coś wymyślę. Myśl Nina, Myśl! Niestety nie było na to wiele czasu. Zapukał już do drzwi. Dałam znać, że można wejść. Zrobił to dość szybko. Może dlatego, że rozpoznał mój głos. Kiedy mnie zobaczył, podniósł brwi.
- Sarah? Co ty tutaj robisz?
- Wiem. Głupio to wygląda.- w głowie już układałam wymówkę.
- Co tu jest grane? Dlaczego jesteś tutaj, a nie w kawiarni i gdzie jest Finnigan?- zdenerwował się. Pierwszy raz widziałam go poważnego.
- Miałeś rację. Dziewczyny z tym imieniem są tajemnicze.- westchnęłam udając, że nic się tak naprawdę nie stało.- Mogłam ci to powiedzieć. Nie wiem czemu tego nie zrobiłam. Może nie uważałam za ważne…
- Co takiego?
- Zastępuję panią Ninę. Jest na urlopie. Tak jak ty mam dwie pracę. Ale nie powinniśmy o tym rozmawiać. Przyszedłeś tu w sprawie współpracy.
- Ja mam mętlik w głowie.
- To może usiądziesz?- zaproponowałam.- Kawy?
- Nie, dzięki.- mruknął, ale usiadł.
- Pan Finnigan przeprasza. Coś ważnego mu wypadło. Jestem w jego imieniu.
- Czemu mnie oszukałaś?- nie pozwalał mi o tym zapomnieć.
- Kochanie, nie oszukałam cię. Chciałam ci powiedzieć. Nie było okazji, a chciałam! Ty musiałeś iść, ja musiała iść… No zrozum mnie. Gdybym wiedziała, że tak to się skończy…
- No dobrze. Wybaczę ci to, bo mam dobre serce.- jeszcze mi co. Pierdoli głupoty.
- Dziękuję ci bardzo.- ucałowałam go w policzek.- A teraz umowa…- wyjęłam dokumenty z teczki.
- No to skoro jesteśmy już po sprawach biznesowych to może pogadajmy o czymś przyjemniejszym.- oparł się o oparcie nie spuszczając ze mnie wzroku.
- O czym tylko byś chciał.- szczerze to już miałam jak na dziś dość jego towarzystwa. Marzyłam, aby opuścił to miejsce jak najszybciej. Miałam ochotę zostać tu sama i patrzeć się na panoramę miasta z wielkiego okna na całą ścianę i pić sobie latte machiato.
- Mam wolny wieczór.- o nie, tylko nie to.- Może byśmy się spotkali. Może kino?- o Boże. Może jeszcze frytki do tego? Niedobrze mi się wspomina kino po tym co odstawił Kendall.
- Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Obiecałam mamie pomóc trochę, ponieważ złamała rękę, a taty teraz nie ma domu…
- No cóż. No trudno. Innym razem.- zamyślił się na moment.- A może w końcu poznam twoich rodziców?- kiedy zadał mi to pytanie, wybałuszyłam oczy. Jeszcze tego by brakowało.
- Carlos? Nie myślisz, że to trochę za wcześnie?
- Chciałbym poznać rodziców swojej dziewczyny. Czy to źle?- tak, bardzo. Tym bardziej, że nie żyją od trzech lat. Dlaczego wpadłam akurat na taką głupią wymówkę? Tylko sobie tym zaszkodziłam.
- Mama odpoczywa i się denerwuje, bo nie może normalnie funkcjonować przez tą rękę, a taty nie będzie w domu jeszcze dwa tygodnie.
- Gdzie pracuje?
- W wojsku.- odpowiedziałam.
- Ile ma lat?- jak mnie denerwuje to, że zadaje tyle niepotrzebnych pytań.
- Czterdzieści osiem.
- Nie jest za stary na wojsko?
- A byłeś tam, że wiesz czy nie za stary? Nie jest.
- No dobrze. Tylko się tak nie naburmuszaj.- w tym momencie dostałam wiadomość od szefa, że będzie za piętnaście minut.
- Carlos, idź już. Ja muszę pracować.
- Tak nagle zacząłem ci przeszkadzać?- jak on mnie zaczyna serio wnerwiać.
- Nie, ale już za długą przerwę sobie zrobiłam. Idź już, proszę. Jeszcze ktoś się zorientuje, że tu sobie z tobą paplam.- musiałam się go pozbyć zanim przyjdzie tu Finnigan i przypadkiem się wyda moja fałszywa tożsamość.
- No ok. Kumam.- podniósł się.
- Dzięki za podpisanie z nami umowy.
- Nie ma sprawy.- zatrzymał się przy drzwiach żeby jeszcze mnie cmoknąć.- Zadzwonię.
- Okaaay.- wymusiłam uśmiech. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, oparłam się o nie plecami i odetchnęłam z ulgą. Jakie ja miałam szczęście…
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
B: Udało mi się go napisać, choć było ciężko :( Nie wiem. Napiszcie czy wam się to podoba. Tak informacyjnie chcę was powiadomić. Już tysiąc wyświetleń za nami! Pewnie niektórzy z was pomyślą, że to śmieszna liczba, a dla mnie to ważne. Dziękować!!!
M: Ten rozdział był już poprawiony dawno, ale dopiero teraz wstawiam. Jestem zuaaa. Dziś obie świętujemy swoje wyświetlenia. Hurraa! A co rozdziału to coraz więcej się dzieje ;) Ja znam już tak ogólnie całą historię. Zostałam wtajemniczona. Też pomogłam w kreowaniu dalszych przygód. Warto czytać ;)
B: Udało mi się go napisać, choć było ciężko :( Nie wiem. Napiszcie czy wam się to podoba. Tak informacyjnie chcę was powiadomić. Już tysiąc wyświetleń za nami! Pewnie niektórzy z was pomyślą, że to śmieszna liczba, a dla mnie to ważne. Dziękować!!!
M: Ten rozdział był już poprawiony dawno, ale dopiero teraz wstawiam. Jestem zuaaa. Dziś obie świętujemy swoje wyświetlenia. Hurraa! A co rozdziału to coraz więcej się dzieje ;) Ja znam już tak ogólnie całą historię. Zostałam wtajemniczona. Też pomogłam w kreowaniu dalszych przygód. Warto czytać ;)
Jak ten hosciu mówił o jakimś kliencie to od razu wiedziałem ze mowa o kimś z btru ale obstawialem Jamesa nie wiem czemu. W każdym razie Nina dobrze dala sb rade. Gratki dla niej i gratki dla Was za wyświetlenia ;) super rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCzemu mnie się tu białe tło wyświetla? Betty w czym ty grzebałaś, że tak popieprzyłaś? Nie ważne. Jutro to naprawię :p
OdpowiedzUsuńWkleiłam tekst z poczty przez komórkę. Głupia poczta. Głupi telefon...
UsuńOd razu pomyślałam o Jamesie :). Nie wiem dlaczego, ale tak mi przyszło :). Nina ma urwanie głowy z tymi spotkaniami.. ;). Założenie kalendarzyka to dobry pomysł :3. Czekam na następny ! ;d.
OdpowiedzUsuńTo chyba jestem kolejną osobą, która pomyślała o Jamesie :D I wszyscy w błędzie haha :) Jestem ciekawa co jeszcze czeka Ninę. Jej przygody są takie, że trochę serce mi staje, ale czasem są takie śmieszne :P Strzelam, że w kolejnym będzie Logan :D
OdpowiedzUsuń