wtorek, 11 listopada 2014

17. On nie jest nim

Postanowiłam, że zakończę to wszystko w piątek. Dziś mamy środę. Pozostało niewiele czasu. Musiałam jeszcze wszystko obmyślić po raz setny na tip top. To się musi udać. Jechałam właśnie samochodem do 2NIGHT. Chciałam ten ostatni raz spotkać się z Jamesem przed tym wszystkim. Zresztą to z każdym muszę się spotkać. Ostatnio wszystko robię z większą chęcią i determinacją wiedząc, że to wkrótce się skończy. Gdy parkowałam niedaleko, przed budynkiem stanęło czarne auto. Wyszedł z niego facet w garniturze, całym czarnym. Wielki goryl przy barierce lekko mu się ukłonił. Po jakimś odstępie czasu zbliżyłam się do barierki. Mężczyzna przepuścił mnie jak zawsze. Za dnia było tu spokojniej. Jakiś koleś wieszał plakat na ścianie. Zauważyłam tylko kawałek napisu w każdy piątek.Uśmiechnęłam się. Za barem stał Roberto. Ten też odwzajemnił uśmiech.
- No witaj. Podać to samo co zwykle?- spytał grzecznie.
- Nie dzisiaj. Prowadzę.- odpowiedziałam.
- To może koktajl na koszt firmy?- wyszczerzył się.
- Z problemami finansowymi to powinniście ciąć koszty.- odrzekłam, a mu uśmiech zszedł z twarzy. Zrobił się jakiś taki niemrawy. Nie wiem czy coś źle powiedziałam czy co…- Coś się stało?
- Może?- odpowiedział, choć tak niepewnie. Rozejrzał się na prawo i lewo, a następnie przybliżył się. Nachylił głowę nad lada i spojrzał mi w oczy.- Uważaj na niego.- ostrzegł.
- Ale na kogo?- wzruszyłam ramionami.
- Na Maslow’a. Uważaj na niego.
- Ahaaa?- powiedziałam mało przejęta.


- O czym ty mówisz, Faoli?
- Nie mogę ci nic powiedzieć, jednak musisz wiedzieć, że on nie jest tym za kogo się podaje. Koniec rozmowy.
- Ale dlaczego? Po co zaczynałeś skoro…- nie dokończyłam, bo poznałam powód. James podszedł do mnie. Zmroził kelnera wzrokiem, a ten odszedł. Szatyn spojrzał na mnie i jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się i pocałował w policzek.
- Witaj, Alice.
- Hej. Właśnie miałam ciebie szukać.- odpowiedziałam lekko przestraszona. Poczułam dreszcze. Nie wiem czy Roberto mówił prawdę, ale brzmiało to dość realistycznie. Po co miałby kłamać? A jeśli James faktycznie coś przede mną ukrywa? A jeśli rzeczywiście skrywa coś niebezpiecznego? Chyba wyłapał moje tajemnicze spojrzenie z kelnerem, bo wykrzywił usta.
- Może pogadamy na górze, co?- zaproponował, a raczej oznajmił nie pytając o zdanie. Złapał mnie za rękę i pociągnął ze sobą na górę do strefy VIP. Siedziałam jak na szpilkach. Teraz rzeczywiście zaczęłam coś podejrzewać.- Czy ja o czymś nie wiem?- spytał.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.- spojrzałam na niego spode łba.
- Co to za spojrzenie?- zmartwił się.
- Niby jakie?- uniosłam brew.
- Nieważne. Lepiej mi powiedz co ci powiedział Faoli.
- Nic mi nie powiedział.- zaprzeczyłam.
- Proszę cię, kochanie. Nie kłam. To nic ci nie da.- pokręciła głową. Coraz bardziej czułam się dziwnie w jego towarzystwie. Chciałam stąd iść.- Chyba, że nie chcesz mówić… To spoko. Ja sobie z nim już porządnie porozmawiam.- miał taki ton jakby specjalnie chciał mnie nim poinformować, że to szantaż i może go zwolnić.
- No dobrze. Powiem. –westchnęłam, a James czekał cierpliwie.- Twój pracownik ostrzegł mnie, że nie jesteś tym kim jesteś. Czy to prawda? Co ty ukrywasz?
- Nic…
- Teraz ty kłamiesz!- podniosłam głos.
- Cśś. Tylko spokojnie.- przyłożył palec do ust.
- James… czy ty…- bałam się zadać mu to pytanie.- Czy ty może jesteś w jakiejś mafii?
- CO?! Hahahaha!- zaśmiał się.- A więc ty myślałaś, że ja robię jakieś czarne interesy? Czy rzeczywiście na takiego wyglądam?- uśmiechał się od ucha do ucha. Gdyby to była prawda pewnie by tak nie zareagował. Czyli palnęłam głupotę. Kamień z serca, że nie jest kryminalistą. Jednakże nie zmienia to faktu, że coś ukrywa.- Oh, głupiutka…
- Bardzo śmieszne.- zironizowałam.- To więc jak jest naprawdę?
- Prawda jest taka, że Faoli mnie nie lubi i ja o tym wiem. Mści się za to, że zwolniłem jego przyjaciela z posady.
- I co? Zwolnisz go teraz?
- No nie.- machnął ręką.- Niech sobie tam gada co chce. Ja nie jestem takim skurwysynem żeby go z roboty za to wywalać. Tylko czemu pomyślałaś, że jestem mafia i w ogóle…
- Tak jakoś. Ja mam bujną wyobraźnię. Może przez tego gościa w czarnym garniaku i furze co przyszedł niedawno.
- Takie dłuższe kręcone włosy?- dopytał, a ja skinęłam na potwierdzenie.- To jest właśnie Marcos.
- Ten facet jest po czterdziestce.
- A jest w tym jakiś problem?- wzruszył ramionami.- Ważne, że jest dobry w tym fachu.- zapadła cisza. Wbiła wzrok w kawałek stołu. James oparł głowę na łokciu. Cały czas mi się przyglądał jakbym była jakimś fascynującym okazem. Potem jednak gdy nasze oczy zetknęły się ze sobą, poczułam się dziwnie. On natomiast przechylił lekko głowę w bok.- Coś czuję, że do końca mi nie wierzysz.
- Wierzę.- w sumie sama nie wiem. Nie mam powodu żeby mu nie wierzyć. Chociaż z drugiej strony nie mam dowodu, że mówi prawdę. Cholera… sama już nie wiem co myśleć. Sfiksowana jestem przez to wszystko.
- Ale wyczuwam niepewność w twoim głosie.- dodał. Położył rękę na mojej.- Powiem ci coś i to będzie szczere i będzie samą prawdą. Mogę być kimkolwiek, robić cokolwiek, ale jedno jest pewne. Może wcześniej nie czułem tego tak bardzo jak teraz… Wiedz jedno. Bardzo cię kocham i nie chciałbym cię stracić, cokolwiek by się stało. Cokolwiek byś zrobiła, cokolwiek byś powiedziała ja zawsze będę cię kochał. I nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Żadnej nie kochałem tak jak ciebie. Chciałbym żebyś w tym momencie była tak samo szczera jak ja. Chciałbym usłyszeć to co czujesz naprawdę. Myślę, że jeszcze zasługuję na odrobinę szczerości.
- James, przecież wiesz…- poczułam się niezręcznie.
- Może i wiem. Jednak chciałbym żebyś spojrzała mi teraz prosto w oczy i powiedziała co czujesz naprawdę. Kiedy będziesz to mówić, musisz być pewna na sto procent. Pokaż to co płynie z twojego serca.
- Jeny... Widać bardzo ci na tym zależy.- po chwili zamilkłam. On wciąż czekał. I co ja mam mu powiedzieć? No co? Patrzy się tak na mnie, a ja nie wiem co mam zrobić. Jego wzrok był taki... Taki intensywny jakby przebijał moje ciało i docierało do środka. Było w ty coś takiego, że zrobiłoby mi się przykro gdybym go okłamała. Coś w nim jest właśnie takiego... Otrząsnęłam się szybko. Powróciłam na ziemię.
- Alice, nie pozwalaj mi tyle czekać.
- Jamesie Maslow, kocham cię.- próbowałam się jakoś uśmiechnąć, ale i nie wyszło. Teraz, choć zdarzało się to już kilka razy, pierwszy raz było mi źle z tym kłamstwem. Chłopak wypuścił powietrze z ust i subtelnie uniósł ich kąciki.
- Nawet nie wiesz jak bardzo uwielbia słuchać tych słów. Mógłbym tak cały czas.- przypominał trochę innego Jamesa niż kiedy go spotkałam na parkingu. Nie wiedziałam, że potrafi być taki uczuciowy i ciepły. Jak nie on.
- Więc nie ukrywasz niczego przede mną? Nie jesteś żadnym podejrzanym gościem?
- Jedyną osobą, którą mogę być to właśnie James Maslow. Siedzi przed tobą i rozmawiasz z nim. A czy przede mną siedzi ta dziewczyna? Czy ja rozmawiam z Alice Johnson?
- Bez dwóch zdań.- uznałam, że to dobry moment, aby zwiewać do domu. Robi się niebezpiecznie.- Będę już szła.
- Dopiero przyszłaś.
- Oj już nie tak dopiero. Naprawdę muszę iść.- podniósł się.- Nie, nie odprowadzaj mnie. Poradzę sobie.- opuściłam strefę VIP. Pożegnałam się bez buziaka no ale cóż. Bywa. Ja nie mogłam zostać tu ani minuty dłużej.

Kiedy wyszłam na zewnątrz, wzięłam głębszy wdech. Już chciałam iść do auta aż tu nagle spotkałam Kendalla. Był zdziwiony moją obecnością tutaj. Było to widać na pierwszy rzut oka.
- Cześć, kochanie. A co ty tu robisz? Byłaś w środku?
- Aaa... Zahaczyłam na moment z ciekawości.- wzruszyłam ramionami.
- Spotkałaś tam może Jamesa? Jest właścicielem tego klubu.
- Nie wpadł mi w drogę twój przyjaciel.- chciałam jak najszybcej znaleźć się w domu, a on mnie zatrzymywał i zagadywał.
- Ach.- westchnął.- A może wejdzieny tam razem? Znajdę go i ci przedstawię. Po co tracić okazję skoro jest tak blisko, nieprawdaż?
- Może i tak, ale jestem już spóźniona. Muszę wracać do domu.
- A skąd ten pośpiech?- uśmiechnął się.
- Nie zrozumiesz, a teraz wybacz mi. Nie mam czasu.-wyminęłam go.- I również ochoty.- dokończyłam mówiąc sama do siebie.
- Hej!- usłyszałam jego wołanie. Jęknęłam cicho. Doszedł do mnie.- Diana, czekaj. Stało się coś?
- A niby co miało by się stać?- założyłam ręce.
- Nie wiem. Jesteś taka inna.- powiedział niepewnie.
- Czyli jaka?
- Taka zimna i oschła... Mam mówić dalej?
- Nie. Właśnie taka jestem, Kendall. Zimna i oschła, więc sucho żegnam się z tobą.- odwróciłam się na pięcie i wsiadłam do auta. Ruszyłam z piskiem opon sama nie rozumiejąc swojego zachowania...




------------------------------------------------------------------------------------------------------------

B: Wiem, że jakiś krótszy wyszedł, ale tyle udało się napisać. Jest mi trochę smutno, bo wyświetlenia trochę spadły, ale nie poddaję się i piszę dalej dla tych, którzy wiernie czytają i na to zasługują :* Miałam już to zrobić przy poprzednim poście: Dziękujemy za ( już ponad) 2000 wyświetleń :****

M: Ach weeeź, bo się łezka komuś w oku zakręci hehe :) Patrzcie za to jak szybko zleciał tydzień. Jutro wracam w wielkim stylu hehe :) 

7 komentarzy:

  1. Jedno Wam powiem. Wprowadzacie mnie w melancholijny klimat. Betty kończy za trzy rozdziały bloga, a Marla FTS za...też trzy? Jakiś zbieg okoliczności... Mniejsza o to.
    Jeśli chodzi o rozdział to zaintrygował mnie. Może James ma faktycznie jakieś ciemne interesy i jeszcze Nina będzie miała przez to kłopoty i dopiero będzie hehe :D Czemu tak spławiła Kendalla? Czemu ona się zdenerwowała kiedy wyszła. Bo źle czuła się z takim kłamstwem? Mimo, że kłamie notorycznie? A może ona się zakochała? Hmmm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melancholijny klimat? Przez nas? Chyba potnę się mydełkiem :p

      Usuń
  2. Oj ta Simons... Chyba zaczęły ją wreszcie nękać wyrzuty sumienia, chyba zrozumiała, że robi źle... Może to i dobrze ? Zastanawia mnie co ten gościu przy barze miał na myśli... Kim jest James skoro nie mafiozą? Ciekawe... I to spotkanie z Kendallem. Ale wtopa. Świetny rozdział :)
    Marla, zostaw Ty to mydełko w spokoju, bo je zakrwawisz. Szkoda mydła ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mam napisać? Nie mam co napisać w komentarzu!!! I co ja teraz zrobię? Coś się wymyśli. Zmartwiły mnie słowa tego Roberto, o Jamesie. W co on się wpakował? James jest zawsze zły... Co wy go tak nienawidzicie? James w FTS - Zły, James na PPP - zły, James na RHMF - zły. Nadal 16/20 to 1/2, ale zemsty :) . Widzę nowy program w TV "Ułamek na zemstę". :D Nina/Alice czy kto tam jeszcze, ma chyba wyrzuty, że okłamała Jamesa i dobrze, niech ma, ale pod warunkiem, że spełni zemstę, bo jestem ciekawa jak to się rozwinie. Jeszcze tylko 3 tygodnie i koniec... Tak samo z FTS. Dziwne... :/ Luj. Jest jeszcze PPP. Świetny rozdział, ale co ja ugryzło z tym Kendallem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uznałabym, że James na PPP jest zły :]

      Usuń
    2. Jest, bo coś ukrywa, a skoro kłamie to jest zły. :D

      Usuń
  4. Jakie szczęście że Kendall nie nakrył Niny i Jamesa razem. Oj.. By się działo :). Szkoda że to już nie długo koniec, ale i tak blog jest świetny :). '' - Ale wyczuwam niepewność w twoim głosie.- dodał. Położył rękę na mojej.- Powiem ci coś i to będzie szczere i będzie samą prawdą. Mogę być kimkolwiek, robić cokolwiek, ale jedno jest pewne. Może wcześniej nie czułem tego tak bardzo jak teraz… Wiedz jedno. Bardzo cię kocham i nie chciałbym cię stracić, cokolwiek by się stało. Cokolwiek byś zrobiła, cokolwiek byś powiedziała ja zawsze będę cię kochał. I nigdy nie czułem czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Żadnej nie kochałem tak jak ciebie '' - Ciekawe co powie James, jak się dowie prawdy :D.

    OdpowiedzUsuń