niedziela, 16 listopada 2014

18. Bramy Parku Miejskiego

Mieszałam właśnie łyżeczką duże latte. W Cafelle nie było dziś tłumów. Usłyszałam charakterystyczne dzwonienie dzwoneczka nad wejściem. Amber spojrzała się na wchodzącego klienta, a później na mnie. Westchnęłam głośno. Już wiedziałam, że przyszedł. Spotkań z Carlosem miałam powyżej uszu. Jednak to ten ostatni dzień kiedy myśli, że mam na imię Sarah. Gdy podszedł do mnie, byłam mocno zdziwiona. Miał dla mnie kwiaty. Nigdy nic od niego nie dostałam, dlatego to mnie intrygowało.
- Witaj skarbie.- uśmiechnął się i wręczył bukiet.- To dla ciebie.
- Dla mnie? A co to za okazja?
- A czy musi być okazja? Czy nie mogę raz na jakiś czas złożyć prezentu swojej dziewczynie?- usiadł.
- No oczywiście, że możesz, ale zaskoczyłeś mnie tym.- odłożyłam je na bok.- Są śliczne. A czemu chciałeś tak nagle się ze mną spotkać?
- Bo się stęskniłem. Czy musi być inny powód?- no dobra. Carlos jest dziś jakiś podejrzany. Nie wiem o co biega, ale może się dowiem...
- Ja też się stęskniłam.- poprawiłam zalotnie włosy.- Zamówić ci może kawę?
- Nie, dziękuję. Nie jestem spragniony.-zrobił się poważniejszy.
- Coś się stało?
- No nie.... A może tak?- zamyślił się.
- Carlos. Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz. Mnie przecież możesz.
- No dobra.- wykrzywił usta z niepewności.- Wiem, że nie znamy się nawet całego miesiąca no i jesteśmy na takim początkowym etapie chodzenia.... Jednak pomyślałem sobie...- urwał.
-Co?- no niech już toz siebie wydusi.
- Chciałbym cię przedstawić moim rodzicom.- wypalił, a mnue wmurowało z wrażenia. Rodzicom? Serio?! Jakaś masakra. Nie dość, że udaję przed nim, miałabym okłamać niewinnych ludzi. No może nie aż tak niewinnych patrząc na to jakiego syna wychowali. Głupio by mi było siedzieć z jego rodzicami i opowiadać o sobie.
- Aj Carlos Carlos...- westchnęłam.
- Mogłem się domyślić, że nie chcesz.- posmutniał.
- Nie, to nie tak.- wtrącłam szybko.- Po prostu uważam, że za szybko się spieszysz. Poznajmy się lepiej. Nasi rodzice przecież nigdzie nie uciekną.
- Może i masz rację.- schylił głowę. Zpadła cisza. No nie wiem co się z nim dzieje. Często mnie irytował, a teraz był jakiś inny. Co się z nimi dzieje. Najpierw James, potem Carlos.
- Widzę, że to nie koniec twoich pytań.- chciałam dodać A zadajesz ich bardzo dużo, jednak się powstrzymałam.
- Nie wiem.... Mam takie wrażenie, że unikasz każdego z mojego otoczenia. To działa też w drugą stronę. Może ty się mnie wstydzisz?
- No teraz to przebiłeś samego siebie!- wyszczerzyłam się
- No to chociaż poznaj moich przyjaciół.
- Car...- już chciałam znów mu odmówić, ale coś mi się przypomniało.
- No wiedziałem, że się wymigasz...
- Zgadzam się.- odpowiedziałam.
- No szkoda. Zaraz!- ożywił się podnosząc głowę.- Zgodziłaś się?
- Tak. Chcę poznać twoich najbliższych przyjaciół.
- Serio?- przytaknęłam.- Wow. Ale się cieszę!- uśmiechnął się.- Będzie fantastycznie! Może oni też zaproszą swoje dziewczyny i spotkamy się w wielkim gronie. Poznamy się wszyscy. Ah!
- To fajnie, że się cieszysz. Jutro jest piątek i mam wolne. Może w samo południe?
- Im wcześniej tym więcej czasu będziemy mieć dla siebie. U mnie w domu jest dużo miejsca...
- Ehm. Wolałabym na początek zobaczyć się z tobą. Tylko my oboje. A potem pójść na spotkanie z nimi. Przyjdź punktualnie o jedenastej i czekaj na mnie od północnej bramy parku.
- Wedle twojego życzenia.
- A teraz będę wracać do domu się przygotować. Za godzinę szef chce mnie widzieć u siebie.
- Dobrze, a ja obwieszczę dobre nowiny Kendallowi, Jamesowi i Loganowi.- pożegnaliśmy się i gdy wyszliśmy z kawiarni, każdy poszedł w swoją stronę. Po chwili zadzwoniła fo mnie Emma.

Ja: Hej. No co tam?
Emma: Gdzie jesteś?
Ja: Na mieście. Ale chyba zahaczę o bibliotekę, bo pewnie Carl zdąży do nich obdzwonić, więc pewnie mnie zaprosi.
Emma: I teraz idziesz?
Ja: No tak.
Emma: Yyy... A możesz na mnie poczekać?
Ja: Ale po co?- zdziwiłam się. Po co tam ona?
Emma: Może czas oddać te książki. Poczekaj w kawiarni. Zaraz przyjadę z nimi. I tak muszę wybrać się do Amber. Pa!- nie dała mi jak dokończyć. No cóż. Miała trochę racji.

Czekałam na Emmę siedząc na ławeczce. W końcu zjawiła się. Biegła truchcikiem, lekko dyszała. Dźwigała książki pod pachą. Gdy mnie zobaczyła, usmiechnęła się niezręcznie. Przysiadła się obok mnie i spojrzała na zegarek. Skrzywiła usta. 
- Nie musiałaś się tak spieszyć.- powiedziałam.
- Ależ musiałam.- wypuściła powietrze i natychmiast wciągnęła nowe.
- No ok, to możesz mi już je dać.
- Poczekaj chwilę.- odchyliła głowę do tyłu.- Powiedz lepiej jak tam spotkanie.
- Chciał żebym poznała jego rodziców.
- No co ty?!- wybałuszyła oczy.
- No przecież odmówiłam. Aż tak mnie nie pogrzało. Za to zgodziłam się spotkać z nimi wszystkimi.
- Serio? Kiedy?
- Jutro w parku.- odpowiedziałam schylając głowę.
- A jednak. To faktycznie koniec...- westchnęła smucąc się.
- Ej. Powinnaś się cieszyć.- szturchnęłam ją.- Przecież tego chciałaś.
- Ale boję się co może wyniknąć po tym spotkaniu. Do przyjemnych należeć nie będzie.
- Myślisz, że tego nie wiem?- spojrzaam w jej oczy.
- A ty? Boisz się?- przegryzła wargę.
- Ja?- zdziwiło mnie trochę to pytanie.- Nie. Chyba nie...- miałam co do tego wątpliwości.- Zresztą zobaczy się jutro. Teraz mam przed sobą jeszcze jedno spotkanie. Więc proszę, daj już mi te książki.
- A proszę bardzo.- podała mi je. Pożeganłysmy się. Ona poszła do siostry, a ja do biblioteki.

Wkrótce byłam już na miejscu. Nie lubiłam tu przychodzić. Tak cicho i spokojnie. Nic się nie dzieje. Ludzie kręcą się szukając książek albo po prostu je czytają. Nic więcej. Najnudniejsze miejsce w całym Los Angeles to właśnie ta biblioteka. Rozglądałam się w poszukiwaniu Logana. Zauważyłam, że gadał z jakąś kobietą nieco straszą od niego. Postanowiłam się przysłuchać.
- Logan. Mnie to już serio nie bawi.- powiedziała.
- A myślisz, że mnie bawi? Wiem jak to wygląda. Głupio.
- Głupio to za mało powiedziane.- założyła ręce.
- Obiecuję, że to już ostatni raz.- spojrzał na nią błagalnie.
- Zostałeś poręczony. Masz szczęście, że lubię te osobę i ciebie. To na pewno ostatnio raz?
- Tak.- przytaknął.- To już się więcej nie powtórzy.
- W takim razie zgoda.
- Dzięki wielkie.- uśmiechnął się. Ona tylko przejechała palcem po jego identyfikatorze i pokręciła głową. Odeszła bez słowa.
Logan odwrócił głowę. gdy mnie zobaczył, trochę zrzedła mu mina. Podszedł do mnie nieśmiało.
- No cześć.- przywitalam się.- Jakieś problemy? Słyszałam...
- Co dokładnie słyszałaś?- dopytał.
- No coś tam jej obiecałeś. No nie wiem.- wzruszyłam ramionami.
- No bo się spóźniłem i się trochę zdenerwowała.
- A no chyba, że tak.- pomyślałam głośno.
- I jeszcze po drodze zadzwonił do mnie Carlos.- oho. Zaczyna się.- Masz może czas jutro? Gdzieś tak o dwunastej?
- A mam.- odrzekłam.
- Carlos organizuje spotkanie dla całej naszej paczki żeby poznać się lepiej. James i Kendall muszą dać jeszcze znać czy ich dziewczyny przyjdą.  Zajdę po ciebie to razem do niego pojedziemy.
- No dobrze, ale zanim się tam zjawimy, chciałabym, abyśmy spotkali się w parku tak godzinę wcześniej. Co ty na to?
- Jak chcesz.
- Może być w parku miejskim?- przytaknął.- Czekaj na mnie od południowej bramy dokładnie o jedenstaej dwie.
- Dwie po dwunastej? Czemu tak?
- To będzie niespodzianka. I nikomu nie mów o tym.- po chwili zadzwonił mi telefon. To był Kendall. Nie odebrałam.
- Może odbierz.- zasugerował.
- Za chwilę oddzwonię. Wiesz... w sumie przyszłam na chwilkę oddać te książki. Gdybyś mógł...
- No jasne.- zabrała je ode mnie.- I jak się czytało?
- Wspaniale. A teraz zmykam. Spotkamy si jutro. Pa!- cmoknęłam go w policzek i szybko wyszłam na zewnątrz. Szybko wybrałam numer do blondyna. Szybko odebrał.

Kendall: No hej. Dzwoniłem.
Ja: Przepraszam cię, ale nie mogłam odebrać.- wytłumaczyłam się.
Kendall: No ok. Ostatnio jak się widzieliśmy, byłaś jakaś dziwna. Czy teraz już jest w porządku? Myślę o tobie cały czas od tamtego czasu.
Ja: Oh, kochanie. Wszystko jest dobrze. Już mi lepiej. Nie miałam na stroju. A po co dzwoniłeś?



Kendall: Chciałbym cię zaprosić do moich przyjaciół. Może w końcu znalazłabyś czas żeby ich poznać. Bardzo mi na tym zależy.
Ja: Dzisiaj? Jutro?- udałam, że nie wiem.
Kendall: Jutro o dwunastej. Potem ci napiszę gdzie to dokładnie jest, bo teraz jadę samochodem.
Ja: Zgadzam się. Tylko chciałabym spotkać się z tobą sam na sam wcześniej.
Kendall: A to ciekawe...- słyszałam jak się śmieje pod nosem.
Ja: Taka niespodzianka. Przyjdź do parku miejskiego i czekaj przy bramie wschodniej punktualnie o jedenastej cztery. I zostaw to spotkanie w tajemnicy.
Kendall: Intrygująca godzina, ale ok. Stawię się. A teraz kończę. Pa!- rozłączył się.

Został jeszcze James. Miałam do niego zadzwonić kiedy pokazała mi się od niego wiadomość.

Co ty na to żeby poznać w końcu moich przyjaciół? Proszę, znajdź czas jutro w południe. Przyjadę po ciebie wcześniej i pojedzeimy tam razem. Bardzo chciałbym cię im przedstawić. Daj jak najszybszą odpowiedź. PS kocham cię.

Jak najszybszą? A proszę bardzo.

Jestem za :) Ale chciałabym się z tobą spotkać wczesniej w parku miejskim jeśli możesz. Dokładnie o jedenastej sześć. Chcę ci powiedziec coś ważnego. Może być? PS Ja ciebie też.

Szybko dostałam odpowiedź o treści Ok. Będę :*
Tak więc mój plan zemsty dobiega końca. To już wkrótce. Za mniej niż dwadzieści cztery godziny poznają całą prawdę. Sama nie wiem jak to się skończy...





------------------------------------------------------------------------------------------------------------

B: Tak się zastanawiam co by tu napisać i doszłam do wniosku, że nie wiem : P Mogę tylko spytać jak wam się podobało :)

M: Aj Becia. Zapomniałaś pożebrać o komentarze. Wszystko jest na mojej głowie :D



4 komentarze:

  1. Oo Carlos od razu z tymi kwiatami zrobił się podejrzany. Super, że Nina zgodziała się na spotkanie. Umówiła się z każdym w parku o mnimalnych różnicach czasu. Już nie mogę się doczekac! Super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak gadała z Carlosem, zaczynałam panikować i krzyczeć "CO ONA ROBI?!" O, CHOLERA!" itp. Carlos tak słodki z kwiatami przyszedł, a Logana niedługo zwolnią... Zemsta się już kończy, ale nadal minęła 1/2 zemsty. Ta Nina to szatan, a nie kobieta, z moim mózgiem :D "pożebrać, o komentarze". Nie martw się, chyba będzie tak jak zwykle. Podkreślam "chyba". Czekam na nn... Oj, będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No świetnie to wyszło, chłopaki nic nie podejrzewają.. Chciałabym zobaczyć ich miny, jak Nina opowiada swoją historię i jak im rzedną miny. Ale się boję że mogą różnie zareagować i będą problemy.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Te dwuminutowe różnice czasu mnie ibtryguja. Co ona kombinuje ? Ciekawe jak to się potoczny. Wiem ze na pewno z nudów nie umrzeky bo bd się działo. Świetny rozdział. Zemsta dobiega końca. Zarówno nie mogę się doczekać jak i tego nie chce. ;)

    OdpowiedzUsuń