niedziela, 14 września 2014

7. Siara w kinie

To już trwa zaledwie tydzień, a jest to męczące dwa razy bardziej niż moja praca. Jeśli kończę rozmowę z Kendallem, dzwoni James. Jeżeli Carlos chce się spotkać to jeszcze potem Logan. Każdy swój wolny czas po pracy poświęcam czterem typom, z którymi w ogóle wolałabym nie mieć nic wspólnego. Jednak w każdej chwili słabości, powtarzam sobie, że moje trudy zostaną wynagrodzone. Pierwszy etap akcji mam za sobą. Poznałam wszystkich i przynajmniej raz się spotkałam. Polubili mnie. Teraz czas na druga część akcji. Czyli potajemne wyniszczanie. Leżałam właśnie na łóżku. Zamknęłam oczy. Przypomniała mi się scena z ostatniego spotkania z Loganem.
-A no wiesz… tak jakoś się złożyło.- odpowiedział gdy zapytałam się ile już tak czeka na mnie, choć dobrze o tym wiedziałam.
- To może skoro już tak siedzisz i czekasz na mnie od dłuższego czasu to zgłodniałeś. Jadłeś tu może torcik czekoladowy?
- Wiesz co?- spojrzał na mnie z wyrzutem.- Ja bardzo chętnie bym zjadł, ale nie mogę.
- Czemu? Nie jesteś głodny? Nie możesz jeść czekolady?- spytałam z udawaną troską.-
- Mogę jak najbardziej, ale teraz mi nie wypada. Staram się o wejście do drużyny futbolowej, ale niestety warunek jest jeden z tego co mi powiedział facet. Muszę schudnąć do końca miesiąca pięć kilo.
- Aż takie mają wymogi?- zdziwiłam się.- Przecież nie jesteś gruby.
- No trochę brzuszka mam.- uśmiechnął się niewinnie.- Bardzo mi zależy, aby się tam dostać. Jeśli nie to będę załamany.
- Mam nadzieję, że ci się uda.- marzę o tym żeby mu się nie udało i nie chcieli go nawet kijem dotknąć.- Jeśli ty będziesz szczęśliwy to ja też.

Potem pamiętam wyszliśmy na zewnątrz. Spacerowaliśmy po cichych i spokojnych uliczkach. Chodziliśmy po kamiennym bruku, obok stały jasne domu z pięknymi balkonami. Miały ciemne balustrady, a gdzieniegdzie ozdabiały je przeróżne kwiaty. Niebo było już pomarańczowe, na horyzoncie widziałam tylko połowę słońca. Logan za każdym razem gdy spojrzał na mnie, uśmiechał się.
- Czemu się tak ciągle uśmiechasz?- spytałam ukrawając swoje rozdrażnienie.
- Bo jestem szczęśliwy to się uśmiecham.- zwolnił krok.
- A czemu jesteś szczęśliwy?- gdy o to zapytałam, wtedy zatrzymał się. Stanął przede mną i złapał za rękę.- Wyznam ci coś tylko obiecaj, że nie uciekniesz.
- Obiecuję.- spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ja się chyba w tobie zakochałem.- powiedział cichutko jakby bał się mojej reakcji. Może wyglądał uroczo, ale na mnie to nie działało. 
- Dlaczego myślałeś, że mogłabym uciec? Może czas, abyś otworzył bardziej swoje serce.- i wtedy przejęłam kontrolę nad wszystkim. Nasz pierwszy pocałunek był taki subtelny, delikatny.- Jesteś taki wrażliwy… Zawsze taki byłeś?
- Oj nie zawsze. Każdy się zmienia. A to co robiłem w liceum to ma za sobą i nigdy nie wróci. Gdybym mógł cofnąć czas…
- To co byś zrobił?- poprawiłam okulary na nosie.
- Była taka Nina Simons. Gdybym ją spotkał, chciał ją za wszystko przeprosić. Niepotrzebnie uległem woli grupy. Tak w głębi nie chciałem jej dręczyć, ale nie umiałem się przeciwstawić, a nie chciałem wyjść na mięczaka. To było takie głupie…
- Myślisz, że by ci wybaczyła?- zabiło mi szybciej serce.
- Szczerze? Wątpie. Mogło jej się stać przez nas wielka krzywda, ale nie rozmawiajmy o tym. To było tak dawno. Wszyscy o tym chcemy zapomnieć.- nie pozwolę żeby zmarnowane moje trzy lata życia, najgorszy okres, uszedł w ich niepamięć.
- Jak chcesz, kochany.

Otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka. Nie chciałam już tego dłużej wspominać. Musze się ogarnąć, ponieważ jestem umówiona z Kendallem do kina. Nawet nie wiem na co. Jak to ja się wyraziłam wtedy? Wybierz coś za mnie. Zrób mi niespodziankę. Ubrałam się w czarną spódnicę i kremową bluzkę. Zdążyłam szybko wyprostować włosy. Gdy zakładałam buty, Emma przyszła do domu. Pod pachą dźwigała wielkie pudło.
- Co kupiłaś?- zaciekawiłam się.
- Wagę.- położyła ją na podłodze.
- Po co?
- A po co jest w domu waga? Żeby się ważyć. Wiedzieć ile się waży. Chcę bardziej zadbać o swoje ciało. Będzie stać w łazience przy oknie.
- Jak chcesz. Ja wychodzę do kina.
- Z Carlosem?
- Nie, z Kendallem. Carlos jest jutro.
- Już się gubię w tych twoich facetach.- zażartowała.- Baw się dobrze.
- Tsa tsa.- wyszłam zanim bardziej popsuje mi humor. Kendall czekał już w samochodzie na parkingu z rozsuniętą szybą . Wystawił łokieć i głowę oparł lekko o okiennice. Przywitaliśmy się ze sobą już w drodze. Usiadłam od strony pasażera i zapięłam pasy. Zauważyłam, że na półce przede mną leży kilka kartek. Miały na sobie krateczki do zaznaczania prawidłowych odpowiedzi.
- Co to? Testy dla twoich uczniów?- spytałam.
- Blisko, ale niezupełnie. To dla mnie.
- Dla ciebie?- zdziwiłam się.- Tak. Muszę otrzymać dyplom, który potwierdzi moje umiejętności. Na razie pracuje bez niego, ponieważ dyrektor potrzebował nauczyciela na natychmiast. Powiedziałem, że dopiero się do niego przygotowuje i niedługo go mam, więc doniosę.
- Aż tyle?
- A niee. Poprosiłem jakąś kobietę żeby mi podała, a ona całą garść mi tego wcisnęła.- zaśmiał się.- Wytłumaczyła, że przyda się. Odpowiedzi nie mogą być poprawiane, więc jak się pomylę to już jest marnotrawstwo. Muszę być pewny co zaznaczam.
- Rozumiem.- Jesteśmy już na miejscu tyle, że nie ma  gdzie zaparkować.- rozejrzał się.- Szlag by to. O, tam jest jakiś płatny parking. Zostawię cię na chwilę. Sprawdzę tamto miejsce.- przytaknęłam, a on poszedł do gościa, który stał przy parkometrze. Patrzyłam się na te arkusze. Coś mnie podkusiło i wzięłam jeden. Wpadłam na pomysł. Złożyłam kartkę na pół i wsadziłam do torebki. Po chwili blondyn wrócił.- Dobra wiadomość. Parkujemy tam.

Komedia romantyczna może by mi się podobała gdyby nie cudowny Kendall. W kinie jest naprawdę irytujący. Gdy jadł popcorn, nie mógł opanować się od mlaskania. A jego śmiech czasem był nie do wytrzymania. Ludzie wokół oglądali się na nas, a ja myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Kendall chyba zapomniał, że nie jest sam w domu.
- Słuchaj teraz tego.- powiedział.-Nawet gdybym wiedział, że to twoja matka, to i tak nie odmówiłbym jej wspólnego numerku.- wyrecytował słowo w słowo to co aktor powiedział dwie sekundy później. Nie raz wyprzedzał ich kwestie.
- Jeśli już oglądałeś ten film to po co mnie na niego zaprosiłeś?
- Bo jest śmieszny.- zaśmiał się.- I nie oglądałem go z tobą.
- Okaaay…
- O! O! Patrz teraz co zrobi Ryan. Przekomiczne kiedy…
- Ciszej.- jakiś facet się odwrócił na chwilę upiminając się, na co Kendall w ogóle się nie przejął. Wprost przeciwnie. Zrobił głupią minę za jego plecami.


Parsknęłam śmiechem, a potem dalej zaczął nawijać.
- Echem…- ktoś inny z rzędu niżej zwrócił mu uwagę.- Czy może się pan uciszyć? Tu jeszcze inni ludzie oglądają?
- A co ja takiego zrobiłem?- uniósł się.- Zapłaciłem za bilet, więc mam prawo robić to na co mam ochotę. I nie z panem rozmawiam o filmie tylko z… dziewczyną.- o wow. Uznał mnie już za dziewczynę. Nie zmienia to faktu, że nie chciałam tu teraz być, bo ludzie zaczęli się patrzeć i na mnie.
- Przeszkadza pan innym. Zaraz wezwę jakiegoś pracownika, który pana stąd wyrzuci.- pogroził mężczyzna.
- Nie trzeba!- wstał łapiąc mnie za rękę. Automatycznie pociągnął za sobą mnie całą. Wyprostowałam się.- Chodź, Diana. Zabiorę cię w o wiele lepsze miejsce niż to.- a jednak mogłam dziękować Bogu, że mnie stąd zabiera. Kendall chyba nie chciał tak tego zostawić, bo wiem, że łatwo go zdenerwować. On chyba często kłóci się z ludźmi. Przypomniały mi się te figi. Chłopak gdy już stał z boku zrobił coś co było kompletnym chamstwem.- Na końcu filmu Ryan rzuca Amy, bo woli być z matką Jeremiasza!- zaśmiał się perfidnie. Szybko uciekliśmy, bo ludzie zabijali nas samym spojrzeniem. A fala narzekań już zdążyła dojść do moich uszu.
- Kendall…- westchnęłam bezsilna gdy wyszliśmy z kina.
- Wiem. Przepraszam, że tak wyszło.
- Myślałam, że się tam spalę ze wstydu! Czasem jesteś nieznośny! Musisz panować nad sobą.
- Wiem, tak wiem. Ale i tak na przestrzeni lat zrobiłem postępy.
- To dobrze, że nie przekonałam się te kilka lat wcześniej jaki byłeś straszny…- tak, znowu kłamię. Ostatnio często mi się zdarza.
- Dobra. Jakoś naprawię ten wieczór. Jeszcze będzie romantyczny.- tym romantycznym miejscem okazał się jego balkon. Brzmi śmiesznie, ale balkon był przytulny i do tego piękny. Rozłożyliśmy się na leżakach pijąc wino. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Wybrnął z tego incydentu co nie zmienia faktu, że już się tam z nim więcej nie pokażę. Patrzyliśmy tak w górę w krótkiej ciszy.
- Pięknie się zrobiło.- powiedziałam.
- No fakt.- spoważniał.- W kinie powiedziałem temu gościowi, że jesteś moją dziewczyną.
- I co w związku z tym?- siorbnęłam wina.
- Czyli, że nie masz nic przeciwko?- odwrócił głowę w bok żeby się na mnie spojrzeć.
- Oczywiście, że nie, chłopaku.- uśmiechnęłam się swoim sztucznym a jakże prawdziwie wyglądającym uśmiechem. Złapał mnie za rękę i również się uśmiechnął.
- To bardzo się cieszę.





------------------------------------------------------------------------------------------------------------

B: Macie tu już siódmy rozdział z Kendallem w roli głównej. Chciałam, aby jakaś randka poszła śmiesznie. Nie wiem czy mi wyszło. Może kogoś rozbawię. Liczę na wasze komentarze, bo to naprawdę motywuje. Im więcej komentarzy tym szybciej się coś napiszę. Ostatnio jest mały spadek, ale mam nadzieję, że to minie ;) Trzymajcie się.

M: Kendall w kinie to prawie taka sama sytuacja jak ze mną. Komentuje i mówi cytaty. Ja też jak się zdenerwuję to powiem jak się kończy jeśli ktoś nie oglądał. No ja się śmiałam, bo widziałam w tym siebie :D
Tytuł znów jest mój. Wszystkie tytuły teraz wymyślam ja, huehuehue :P

No i jeszcze jedno... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LOGAN ♥ 25 lat już chodzi po świecie taka zajebistość jak Logan Henderson :D Standardowe życzenia ślę + WIĘKSZEGO ROZGŁOSU, bo się mało odzywasz, a chcemy Cię więcej, SUPER FIGURY żeby już inne Rushers nie śmiały się, że w ciąży jesteś i NIECH HAJS SIĘ ZGADZA :D Najlepszego :***** L-l-l-love U!






6 komentarzy:

  1. Ależ ten Logan ma wyrzuty sumienia... Czy Ninę to ruszyło? Chyba nie bardzo ;D
    Hahaha Kendall w kinie! Ja tez przeszkadzam innym w oglądaniu ale nie tak. Zazwyczaj wybucham śmiechem jak nikt się nie śmieje albo razem z innymi ale głośniej. Gustuję też w rzucaniu w ludzi popcornem ;)
    Biedna Nina prawie spaliła się ze wstydu. A potem ten romantyczny balkon... Ej tak wgl to ona jest strasznie wredna. Przez nią Kendall nie zda testu. Mam tez wrażenie ze pomoże Loganowi w tym by NIE dostał się do drużyny ;D Bd go posła jak baba jaga Jasia i Malgosie ;p
    Oczywiście dołączam się do życzeń. NAJLEPSZEGO LOGAŚ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nina bd pamiętała żeby już nigdy więcej nie chodzić z Kendem do kina. Jak zdradził końcówkę, rozwalił system. Dobrze, że nie wdarł się w bójkę.
    Ahh... tak bym chciała się zapytać... skoro ten blog to sezonowiec to na ile rozdziałów go przewidujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie to jeszcze nie wiem ile rozdziałów będzie miał. Zamierzałam go zakończyć w grudniu, ale jeszcze nie wiem jak to będzie. To zależy ile ludzi nadal będzie czytać tego bloga. Przyznam szczerze, że jak tak patrzę liczba zamyka się w przedziale 40 osób. A komentować nie ma komu. Jeszcze dam znać co i jak. Na dzień dzisiejszy nie wiem, ale się nad tym zastanowię ;)

      Usuń
    2. Czy wy obie musicie kończyć w grudniu? To jest jakiś spisek? Tak się uczepiłyście końca roku.

      Usuń
  3. No w końcu Nina dowiedziała się czegoś o tym co myślą o Niej chłopcy. Ale ciekawe, ciekawe. Randka w kinie, śmieszna. Mina Kendalla rozbrajająca ;).
    Logan <3. Sto lat ;*. Takie spóźnione, ale jest ;3. Stoo ♥ .

    OdpowiedzUsuń
  4. Greetings! I know this is kinda off topic however I'd figured I'd ask.
    Would you be interested in trading links or maybe guest authoring a blog post or vice-versa?
    My blog addresses a lot of the same topics as yours
    and I believe we could greatly benefit from each other.
    If you're interested feel free to shoot me an email.
    I look forward to hearing from you! Fantastic blog by the way!


    Feel free to visit my page: cheap uk hosting companies

    OdpowiedzUsuń